Czas honoru
Ocena
serialu
8,4
Bardzo dobry
Ocen: 1323
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Brud, zmęczenie i siniaki

Wiarygodne przeniesienie widzów do okrutnych czasów wojny, w których rozgrywa się "Czas honoru", wymaga zespołowej pracy wielu osób. Dużą rolę odgrywają tutaj charakteryzatorki, które specjalnymi kosmetykami odzwierciedlają na twarzach aktorów różne stany emocjonalne, wywołane przeżytymi dramatami.

Charakteryzatorki z "Czasu honoru" muszą wykazywać się bogatą wyobraźnią plastyczną. Gdy w scenie występują więźniowie z łapanki, Pawiaka czy Szucha, starają się one przenieść w myślach do tamtych lat oraz wyobrazić okrucieństwo, jakiemu byli poddawani ówcześni mieszkańcy Warszawy. Po tym dopiero przystępują do pracy. Za pomocą makijażu oddają malujące się na obliczu wyczerpanie, zmęczenie, głód, strach, brud czy pozostałości po pobiciu.

- Nasza praca odbywa się w kilku etapach - wyjaśnia charakteryzatorka Aneta Brzozowska.

Reklama

- Najpierw należy wykonać szczątki fryzur z uwzględnieniem panującej ówcześnie mody. Polega to na uczesaniu, a następnie potarganiu, postrzępieniu, potłuszczeniu lub pobrudzeniu włosów. Kolejny etap to oddanie na twarzy i ciele zmęczenia oraz ewentualnych śladów po pobiciu. Nanosimy specjalny makijaż imitujący brud, rany, strupy, siniaki, cięcia, złamania itd. itp. Tutaj także musimy wykazać się pomysłowością. Na pewno przydaje się wiedza i wyobraźnia dotycząca różnych obrażeń. Obserwujemy codzienność, rejestrujemy w pamięci i wykorzystujemy w naszej pracy.

Brud uzyskuje się przy pomocy farbek i różnych odcieni pudru. Rany natomiast powstają poprzez nałożenie specjalnych preparatów. Niektóre mają konsystencję galaretki, inne przypominają znane wszystkim farbki plakatowe.

- Cała charakteryzacja zajmuje nam czasami nawet trzy godziny - mówi charakteryzatorka "Czasu honoru".

- Na tym jednak nie kończy się nasza praca. Podczas zdjęć musimy być czujne, by w razie potrzeby nanosić poprawki.

Każdy z etapów pracy charakteryzatorek wymaga skupienia, przyłożenia się i dużej ilości czasu.

- Chodzi przecież o to, aby efekt końcowy był realistyczny - zauważa Aneta Brzozowska.

- Z wyglądu bohaterów musi bić cała prawda o tym, co przeszli. Trzeba także dbać o najmniejsze szczegóły. Wiele zdradza nie tylko twarz, ale także dłonie. Nie mogą być wypielęgnowane, tylko podniszczone, z wtartym brudem za paznokciami.

Jak oceniacie pracę charakteryzatorów w "Czasie honoru"?

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Czas honoru
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy