Antoni Pawlicki: Niezapomniany Janek z "Czasu honoru" kończy 40 lat
Antoni Pawlicki rozpoczął wielką karierę aktorską, gdy był jeszcze na studiach. Doskonale wykorzystał swoje "pięć minut", które przypieczętował niezapomnianą rolą w serialu "Czas honoru". Aktor kończy właśnie 40 lat. Wcielenie się w postać Janka Markiewicza przyniosło mu nie tylko szeroką rozpoznawalność, ale także... miłość!
Antoni Pawlicki urodził się 22 października 1983 roku w Warszawie. Wychowywał się w artystycznej rodzinie - jego ojciec, Tadeusz, był operatorem filmowym, babcia, Barbara Rachwalska, aktorką, a wujek, Maciej, jest dziennikarzem i producentem filmowym. Pawlicki ukończył studia aktorskie na warszawskiej Akademii Teatralnej.
Na małym ekranie zadebiutował już w wieku 14 lat - wystąpił w małej roli w serialu "Klan". Jako student Akademii Teatralnej w 2006 roku zaliczył debiut kinowy w filmie "Z odzysku", gdzie zagrał główną rolę.
Pawlicki doskonale wykorzystał swoje "pięć minut". W 2007 roku wystąpił w trzech wielkich filmowych hitach: "Dlaczego nie!", "Katyń" oraz "Jutro idziemy do kina". Szeroką rozpoznawalność zyskał dzięki występowi w serialu "Czas honoru", gdzie przez kilka lat wcielał się w postać Janka Markiewicza. Od tamtej pory aktor regularnie pojawia się na małym i dużym ekranie.
Praca na planie "Czasu honoru" z pewnością zmieniła życie Antoniego Pawlickiego. Młody aktor nie tylko zyskał wielką popularność, ale również spotkał swoją przyszłą żonę - Agnieszkę Więdłochę. Jednak wtedy Pawlicki był związany z Marią Stefańską, a Więdłocha kończyła łódzką szkołę filmową i nie szukała miłości. Połączyła ich przyjaźń, ale o głębszym uczuciu nie było mowy. Oboje wciąż mijali się na planach, a prywatnie zawierali nowe związki.
W 2016 roku, kiedy ponownie na siebie trafili, coś między nimi zaiskrzyło. Od tego czasu są nierozłączni i jak oka w głowie chronią swojej prywatności. O tym, że latem 2018 roku wzięli ślub, a półtora roku później powitali na świecie córeczkę, wiedzieli tylko ich najbliżsi. Media dowiedziały się o tym długo po czasie.
Aktor nie kryje, że początkowo wydawało mu się, że ojcostwo to ogromne wyzwanie, któremu może nie sprostać. Szybko jednak przekonał się, że to nic trudnego.
"Przy malutkim dziecku ojcostwo nie jest skomplikowane. Wiąże się ze wstawaniem w nocy i ciągłym niewyspaniem, zwłaszcza w modelu "szwedzkim", kiedy ojciec jest jak matka. Ja się dobrze czuję w tym modelu. Jestem szczęściarzem, bo uprawiam wolny zawód, łatwiej mi łączyć rodzicielstwo z pracą" - powiedział w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Antoni Pawlicki wychodzi z założenia, że dziecko to przede wszystkim człowiek, który ma prawo być sobą. "To też prawo do popełniania błędów, własnego zdania... Staram się traktować córkę podmiotowo. Mimo że jest malutka, widzę w niej już niezależnego człowieka, który ma swoje emocje, pragnienia i potrzeby" - mówi.
Pawlicki i Więdłocha kilkukrotnie spotykali się na planie. Wystąpili razem nie tylko w "Czasie Honoru", ale również w "Procederze", "Gierku", "Gorzko, Gorzko" czy serii filmów "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle". Niedawno pojawili się również w jednym z odcinków serialu "Mój agent". O wspólnym życiu i pracy na planie opowiedzieli w weekendowym wydaniu "Dzień Dobry TVN".
"My lubimy ze sobą pracować. Poznaliśmy się na planie (...). To jest fantastyczne mieć kogoś, z kim możesz porozmawiać o tej swojej roli (...). To jest cudowne mieć takiego partnera" - przyznała w rozmowie Agnieszka Więdłocha. Antoni Pawlicki dodał, że mają z żoną takie samo podejście do zawodu, co ułatwia im współpracę.
Jest specjalistą od kreacji żołnierskich, jednak prywatnie nigdy nie odbył służby wojskowej. Choć przed kilkunastoma laty niewiele brakowało, a musiałby pójść od wojska.
"Nigdy nie byłem w wojsku. Ale miałem z nim pewne zawirowanie" - aktor wyznaje PAP Life. "Pod koniec studiów zaliczyłem debiut teatralny w Teatrze Nowym w Poznaniu, gdzie grałem Romeo. Przedstawienie 'Romeo i Julia' uwzględniono mi jako spektakl dyplomowy. Gra w tej sztuce pochłonęła mnie na tyle, że zapomniałem o tym, że jeśli nie napiszę pracy magisterskiej, to trafię do wojska - to były jeszcze ostatnie podrygi zasadniczej służby wojskowej w Polsce" - wspomina Pawlicki. "Po kolejnym wezwaniu do odbycia służby wojskowej, musiałem stawić się w komisji na Mokotowie. Wyjaśniłem sprawę i służbę odroczono mi o rok. To zmotywowało mnie, by szybko uporać się z pracą magisterską" - opowiada gwiazdor.
W pewnym momencie sytuacja była dosyć dramatyczna, o czym mówił przed kilku laty w wywiadzie z Radiową Czwórką: "Do mojej mamy, u której już nie mieszkałem od dawna, wysyłano listy polecone, których nie odbierałem. I w końcu przyjechała policja do mojej mamy o szóstej rano i przyniosła list z powołaniem, z informacją, że jeśli pan Antoni się nie stawi, to po prostu będzie poszukiwany listem gończym".
Antoni Pawlicki przeszedł niemałą metamorfozę do filmu "Gierek", by przeistoczyć się w generała Roztockiego. Ta przemiana nie jest jedynie dziełem charakteryzatorów. Aktor zdobył się na bardzo odważny ruch – zgolił głowę nad czołem, by łysina jego bohatera wygląda jak najbardziej naturalnie. Po zakończeniu zdjęć musiał przez trzy miesiące nosić tupet, by zatuszować braki we włosach.
Tak się złożyło, że Pawlicki akurat nie grał w innym filmie w tym czasie. "Stwierdziłem, że, no cóż, ten zawód jest dla mnie wielką pasją i jeśli mogę uzyskać taki piorunujący efekt w wyglądzie, to ogolę się. Niemniej, nawet jeśli miałem wygoloną głowę, to i tak charakteryzatorzy musieli jeszcze to dopracować, żeby nie było widać mieszków włosowych" - wspomina.