"Czarna lista": Czy ktoś przechytrzy Reddingtona?
W jednego z bohaterów w serialu "Czarna lista" wcielił się Ron C. Jones. Przekonajcie się, co mówi o granej przez siebie postaci!
Czy możesz opisać swoją postać, doktora Jamesa Covingtona? Jaką ma specjalizację?
- Jest transplantologiem i pulmonologiem, chirurgiem piersiowym zajmującym się przeszczepami. To geniusz, który zszedł na złą drogę. Usprawiedliwieniem dla tego, co robi, jest zakaz wykonywania zawodu. Cofnięto mu pozwolenie, ponieważ podjął się bardzo ryzykownego eksperymentu. Przeszczepił płuco dorosłego człowieka małemu dziecku. Sądy spierają się co do tego, czy jest to właściwa procedura. W tym przypadku zadziałała i udało mu się uratować życie dziewczynki. Po utracie licencji postanowił poświęcić życie ratowaniu dzieci.
Na czym polegają jego powiązania ze światem przestępczym?
- Ma do czynienia z kryminalistami, baronami narkotykowymi i biznesmenami, których stać na nielegalny zakup narządów. Wykrada narządy żywym ludziom i przeszczepia je tym, którzy mogą za nie zapłacić. Zabija kryminalistów i wycina im narządy, a następnie sprzedaje je tym, którzy wygrają licytację. Jeśli biorcy przeszczepionych organów nie będą regularnie płacić odpowiedniej kwoty, odbiera im narząd. Za wynajem narządu trzeba więc płacić. Za zdobyte w ten sposób pieniądze prowadzi szpital dziecięcy. Swoje zbrodnie usprawiedliwia tym, że chce ratować dzieci.
Wydaje się złożoną, intrygującą postacią. Jak ci się go grało?
- Było to bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ ta postać ma dwie twarze. Widzowie wiedzą, co zrobił. Dlatego też policjantka, która chce go pojmać, ma poważny dylemat. Mówi jej: "Możesz mnie aresztować. Jeśli to zrobisz, dziecko umrze". Jeśli pozwoli mu kontynuować, a dziecko i tak umrze, będzie źle, a jeśli mu na to nie pozwoli, sumienie nie da jej spokoju.
Musiał się dobrze ukrywać, biorąc pod uwagę jego skłonności do kradzieży narządów i nielegalnych operacji. Jak udało się go znaleźć?
- Znaleźli go, śledząc mnóstwo szczegółów w komputerze, i dzięki podsłuchowi w telefonie. Właśnie przystępował do operacji pewnego chłopca, kiedy wpadli na salę z bronią. On spokojnie tłumaczy, że muszą podjąć decyzję, czy chłopiec ma przeżyć.
Dlaczego, twoim zdaniem, Reddington obrał twojego bohatera za cel?
- Podczas poszukiwań przestępcy natrafiają na ciało pozbawione kilku narządów. To jeden z przestępców, którym mój bohater zabrał płuca i serce. Rozpoczynają śledztwo w zwykłej sprawie o zabójstwo, a zebrane informacje prowadzą do lekarza. Reddington pracuje nad inną sprawą. Jego informacje w pewien sposób łączą się z moją historią. Zna wszystkich w świecie przestępczym. To dzięki jego pomocy mogą mnie znaleźć. Nie grałem z Reddingtonem w żadnej scenie. Nasze historie w tym odcinku są oddzielne, chociaż się ze sobą przeplatają.
Jak przygotowywałeś się do roli doktora Covingtona?
- W telewizji nie ma wiele czasu na przygotowania. Zajrzałem do Internetu i sprawdziłem różne terminy dotyczące transplantologii. Na planie musiałem porozmawiać z reżyserem o kwestiach dialogowych. Dla mnie, jako aktora, liczy się specyfika danej sceny. Chciałem być pewny, że język jest właściwy i że procesy myślowe są w odpowiednim porządku. Mój bohater jest lekarzem i ma wiele wad. Podczas przygotowań próbowałem uchwycić charakter takiej osoby w zestawieniu z człowiekiem, który doskonale zna się na swojej pracy - chirurgiem transplantologiem.
Czy myślisz, że ktokolwiek będzie w stanie przechytrzyć Reddingtona?
- Nie wiem. Myślę, że to właśnie sprawia, że ten serial jest tak dobry. Nie chcesz, żeby się kiedykolwiek skończył. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Jestem pewny, że w końcu ktoś go złapie. Przecież żaden serial telewizyjny nie pochwala bezkarności.
Co pociąga cię w graniu ról czarnych charakterów?
- Granie takich ról jest ogromną częścią mojej pracy. Osiem na dziesięć ról, w które się wcielam, mają w sobie coś mrocznego. Dzięki temu mam okazję wejść głębiej w sposób myślenia ludzi, których zwykle się obawiamy lub których lubimy do czasu, aż okazuje się, że nic o nich nie wiemy. Żyją w innym świecie. Najciekawsze jest to, że mogę otworzyć jakieś drzwi i zobaczyć, co się za nimi kryje. Szkoda tylko, że zwykle mamy za mało czasu na odpowiednie stworzenie takich bohaterów.
Jak ci się pracowało z obsadą serialu "Czarna lista"?
- Pracowałem z Megan. Była niesamowita. Początkowo miałem drobne problemy ze zrozumieniem listy dialogowej. Było wcześnie rano, a ja czytałem teksty w żargonie medycznym. Ona, reżyser i cała ekipa wiedzieli, co robią. Byli dumni z udziału w tym projekcie. Ta energia unosiła się w powietrzu. Każdy z nas wiedział, że gramy w świetnym serialu.
Jak ci się podobała praca na planie?
- To było wspaniałe doświadczenie. Kiedy tylko przydarza ci się taka możliwość, chcesz dać z siebie wszystko. To były cudowne dwa dni.
Czy twoja postać przeżyje?
- Nie zabijają go. Zostaje aresztowany.
Czyli może wrócić?
- Jest taka możliwość, bo to ciekawa postać. Oby tak się stało!