Nie ma dyskusji o scenariuszu!
Wielką popularność dała Kevinowi McKiddowi rola oficera Vorenusa w "Rzymie". Teraz miliony widzów śledzą perypetie doktora Owena Hunta z "Chirurgów".
Czy dorastając w Szkocji kiedykolwiek myślał Pan o podboju Hollywood?
- Moim przeznaczeniem było zostać hydraulikiem, jak mój ojciec, więc nigdy nie wiązałem swoich planów życiowych ze sztuką. To znaczy, chciałem być aktorem, ale spodziewałem się, że może dotrę najdalej do Londynu, jeśli mi się poszczęści. Do ukończenia 20. roku życia nie byłem nigdzie poza Szkocją.
Jak zareagowali bliscy na Pańską karierę?
- Chyba trudno im połapać się w tym wszystkim, ponieważ tam, skąd pochodzę, Hollywood to coś bardzo egzotycznego. Ale to ma także zalety. W ich obecności nie odbija mi gwiazdorska sława, a oni nie śledzą tego, co piszą o mnie plotkarskie pisma.
Praca w "Chirurgach" jest intensywna. Zostaje trochę czasu i energii na życie prywatne?
- Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z ekipy "zabierał pracę do domu". Gdy kończymy zdjęcia, plan zostaje za nami. Nie musimy się martwić o zbyt wiele rzeczy. Historia każdej postaci rozwija się wręcz podręcznikowo. Tylko raz naprawdę stresowałem się pracą, kiedy reżyserowałem odcinek serialu. O mało nie wyłysiałem ze zdenerwowania. Nie mogłem spać po nocach. Myślałem, że będę kontrolować i poprawiać wszystkich oprócz siebie. A koledzy pomyślą, że się wywyższam. Cała ekipa aktorska okazała się jednak fantastyczna, miła i wyrozumiała. Wszyscy graliśmy w jednej drużynie w tym momencie.
Kiedy aktorzy dostają scenariusz kolejnego odcinka serialu?
- Wyprzedzenie nie jest wielkie. Dostajemy go w dniu naszych tzw. "table reads", kiedy wszyscy zbieramy się przy stole i zapoznajemy się z tym, co Shonda Rhimes dla nas wymyśliła. Nie mamy kompletnie kontroli nad tym, co się stanie z naszymi bohaterami. Jest trochę emocji. Gdy czytałem scenariusz do odcinka, w którym w szpitalu Seattle Grace doszło do strzelaniny, trafiłem na tekst: - Owen zostaje postrzelony. Następna była kwestia Cristiny, pytającej Meredith: - Czy Owen nie żyje? I to był koniec strony! Przewracanie kartki scenariusza, żeby dowiedzieć się, czy Owen jeszcze żyje, trwało w nieskończoność.
A co się dzieje, gdy komuś nie spodoba się kierunek, w którym zmierza jego postać?
- Chyba wszyscy w "Chirurgach" mamy wyłączoną tę część mózgu, która mogłaby w ogóle dopuszczać takie myśli (śmiech).
Rozmawiała Joanna Ozdobińska