Kocha być mamą
Popularność Katherine Heigl przyniósł serial "Chirurdzy" i komedia romantyczna "27 sukienek". Teraz znów bawi widzów do łez, tym razem jako żona płatnego zabójcy… A prywatnie? Sprawdza się w roli mamy!
Aktorka przyznaje, że elementem, który zadecydował o przyjęciu roli do "Pan i Pani Kiler" był głównie reżyser Robert Luketic, z którym już wcześniej miała okazję pracować…
-Naprawdę dobrze mi się z nim wcześniej pracowało przy komedii "Brzydka prawda" i pomysł ponownej współpracy z nim bardzo mi się spodobał-mówi.
Katharine spodobał się bardzo ciekawy scenariusz i śmieszna historia.
-"Pan i Pani Kiler" to mieszanka komedii i kina akcji, a taki gatunek bardzo lubię. Jest w nim dużo odnośników do filmów o Jamesie Bondzie, ale moja postać w żadnym wypadku nie jest nawet zbliżona do typowej dziewczyny Bonda. Spodobało mi się, że Jen może być postacią zarówno śmieszną, jak i dramatyczną.
Nie identyfikuje się jednak ze swoją bohaterką Jen.
- Kiedy dostałam scenariusz, byłam już po ślubie z Joshem Kelley'em. Wcześniej byliśmy razem przez cztery lata, więc to uczucie samotności i frustracja Jen, która na początku długo nie mogła sobie znaleźć odpowiedniego partnera, było mi już zupełnie obce. Gdy Jen zostaje porzucona przez chłopaka, czuje, że wali się jej cały świat. Ja w takich sytuacjach wiedziałam dokładnie, jak dużo on traci. Wierzyłam też, że znajdzie się ktoś, kto doceni moje walory. Nie mam nadopiekuńczego ojca, ale mam to szczęście, że jesteśmy blisko z moją mamą, która zawsze respektowała mój wybór bycia samodzielną.
Nigdy wcześniej nie znała nikogo z sekretną przeszłością, tak jak Spencer z "Pan i Pani Kiler".
-… ale nawet jeśli znam kogoś takiego, to może nie mam o tym pojęcia, ponieważ być może cały czas ukrywa przede mną swoją przeszłość? -zastanawia się.
Film był kręcony w Nicei na południu Francji. Jednak gwiazda nie zdążyła się nacieszyć tamtym krajobrazem.
- Miałam wtedy tyle na głowie, że zupełnie nie mogłam się nacieszyć Francją. Wiem tylko, że to piękne miejsce, a jedzenie jest wprost cudowne!
Adoptowanie córeczki Naleigh zmieniło jej życie. Aktorka przyznaje, że kocha być mamą. Już od 5 lat pragnęła mieć dziecko, w związku z czym spełniło się jedno z jej wielkich marzeń.
-Najbardziej zaskakującą rzeczą jest to, jak bardzo ją uwielbiam. Zawsze zakładasz, że będziesz kochać swoje dziecko do szaleństwa, a potem trzymasz tę istotę w ramionach i rodzą się w tobie takie niesamowite uczucia. Wmawiałam sobie, że nie będę mamą z obsesją na punkcie dziecka, ale stałam się dokładnie taka. Jestem kompletnie zakochana w Naleigh i myślę, że przejdzie mi to dopiero, gdy będzie miała 12 lat- wyznaje.
Rozmawiała Joanna Ozdobińska