Gwiazda "Chirurgów" wyprowadziła się z Los Angeles, aby dobrze wychować dzieci
Katherine Heigl nie miała wątpliwości, że życie na spokojnym odludziu w Utah będzie lepszym wyborem, niż mieszkanie w gwarnym Hollywood. Gwiazda "Chirurgów" opowiedziała w jednym z niedawnych wywiadów, dlaczego wyjechała z Los Angeles.
Od ponad 10 lat Katherine Heigl, jej mąż, muzyk Josh Kelley i troje ich dzieci mieszkają na okazałym ranczo w towarzystwie psów, kotów, kóz i koni. W niedawnym wywiadzie dla "E! News" aktorka przyznała, że głównym powodem ich decyzji o wyprowadzce były względy rodzicielskie.
"Nie wiedziałam, jak miałabym wychowywać dzieci w Los Angeles" - przyznała.
"Miałam poczucie, że będę miała lepszą wiedzę na temat tego, jakich mają przyjaciół, do jakich miejsc się udają i w jakie zajęcia są zaangażowane. Szczerze, po prostu nie wiedziałam, jak miałabym wychować swoje dzieci w Los Angeles" - wyjaśniła gwiazda filmu "Brzydka prawda", która jest dumną mamą dwóch adoptowanych córek 14-letniej Naleigh, 10-letniej Adalaide i 6-letniego syna Joshuy.
Aktorka przyznała, że na przeprowadzce skorzystała cała rodzina. Ona z dala od fabryki marzeń, mogła bardziej skoncentrować się na macierzyństwie i odnalazła spokój na zacisznym ranczu. To miejsce stało się także domem dla jej firmy Badlands Ranch, która oferuje karmę i przysmaki dla psów.
Heigl zdradziła, że mieszkając w Hollywood wielokrotnie wpadała w wir pracy, co, jak sama przyznała, mieszało jej priorytety. Teraz nie ma z tym problemu bowiem z łatwością potrafi oddzielić spokojne życie rodzinne od zawodowego.
"Tutaj mogłam trochę się odprężyć i pozwolić tej zabieganej, zajętej pracą części mnie odejść, przynajmniej na chwilę. Nie wiem, czy jakakolwiek kariera pozwala na to, aby całkowicie uniknąć tej krzątaniny. Jednak podjęcie decyzji o tym, że zamiast nieustannego trwania w tym zawodowym zgiełku, mogę pozwolić sobie jedynie na krótkie jego momenty, było dla mnie bardzo ważne’ - dodała.