Podziwia żonę za wyrozumiałość
Mateusz Damięcki przyznaje, że ma duży szacunek do swojej żony Patrycji, która potrafi zrozumieć specyfikę pracy aktora.
W swojej pracy aktorzy wielokrotnie muszą grać na silnych emocjach, wyzwalać w sobie namiętność i przekraczać pewne granice intymności. A co na to ich życiowi partnerzy? Czy mają coś przeciwko scenom łóżkowym?
- Patrycja wykazuje profesjonalne podejście do tematu - cieszy się Mateusz Damięcki.
- I choć nigdy chyba nie dowiem się, co tak naprawdę siedzi w jej głowie, nie zdarzyło się, aby robiła mi wymówki, że jako postać całuję się na planie z innymi kobietami. Podziwiam ją za jej spokój, opanowanie i wyrozumiałość.
Bo jeśli chodzi o mnie, nie wiem, jak zareagowałbym, gdyby sytuacja była odwrotna, czyli gdyby moja żona tonęłaby w namiętnych pocałunkach z obcymi facetami. Wydaje mi się, że potrzeba tutaj niezwykłej siły, by odrzucić uporczywe myśli, nie koncentrować się na nich i zachować zdrowy dystans.
Mateusz Damięcki twierdzi, że sceny intymne traktuje jak każde inne wyzwanie aktorskie.
- W dużej mierze o stopniu trudności pewnych zadań, które mamy do wykonania, decyduje atmosfera na planie oraz relacje panujące między partnerami w scenie - tłumaczy aktor.
To, jak Mateusz Damięcki poradził sobie z graniem scen miłosnych, widzowie dowiedzą się na wiosnę 2011 roku, gdy TVP 1 wyemituje nowy serial "Chichot losu", w którym aktor będzie partnerował Marcie Żmudzie Trzebiatowskiej.