Odpowiedzialna rola... ducha
Monika Kwiatkowska-Dejczer w serialu "Chichot losu" prawie przez cały czas gra... ducha. - Dla aktora to spore wyzwanie, ale i zabawa - przyznaje i zdradza kulisy pracy na planie.
To odpowiedzialna rola, ale dość specyficzna.
- Skoro się gra ducha ojca Hamleta, to dlaczego nie zagrać ducha matki dwójki niesfornych dzieci (śmiech). A poważnie, bardzo spodobał mi się temat. Poza tym dostałam propozycję opieki artystycznej nad dziećmi. Robiłam nawet casting na dzieci Elżbiety.
Mogła Pani wybrać sobie dzieci? To się nazywa komfort pracy.
- Zaczęło się od tego, że w castingu brał udział mój synek. Wypadł świetnie, ale okazał się za młody do tej roli. Poproszono mnie wtedy o pomoc w wyborze dzieci do ról Agnieszki i Karola. Wybrałam scenkę, której uczyli się w trakcie przesłuchania. Patrzyłam, jak radzą sobie z nauką tekstu, a potem dawałam im zadania aktorskie na tekście, którego wcześniej nie znali, np.: teraz jesteś wściekły, teraz jesteś smutny, teraz ukradłam ci jabłko, co zrobisz?
Takie zadanie dostaje się na egzaminie do szkoły teatralnej.
- Dokładnie, i wybraliśmy naprawdę cudne dzieciaki, czyli Natalię Keber i Kubę Jankiewicza. Na planie staraliśmy się wykorzystywać to, co w nich naturalne, robiliśmy też sobie różne psikusy. Pamiętam scenę na cmentarzu. Spóźniłam się na zdjęcia. Weszłam na plan, gdy dzieci stały nad trumną matki i nagle Agnieszka, czyli Natalia mówi do mnie: - Monika, połóż się do trumny, bo nie zagramy. Ugotowała mnie.
Ta rola to wyzwanie? - Elżbieta to taki duch, nie duch. Trochę "drugie ja" Joanny. Udało się nam stworzyć ducha - chochlika. Żartowałyśmy nawet z Martą Żmudą Trzebiatowską, że gdybyśmy mieli większy budżet, poszlibyśmy w stronę duszka Kacperka. A tak zamiast trupiej bladości wymyśliłyśmy z charakteryzatorką długie blond włosy. Wygląda trochę jak topielica albo anioł.
Pani przeżyła taki chichot losu, który odmienił życie?
- Takim momentem jest pojawienie się dziecka. Przed wywiadem zapytałam mojego 6-letniego synka, co mam o nim powiedzieć. - Powiedz, że zrobiłem robota z pudełek - odrzekł. Napisał też już swój pierwszy scenariusz. Wszystko chce wiedzieć, wszystkiego jest ciekaw. Moje chłopaki oglądają filmy dość specyficznie. Maciuś wszystkiego docieka, a Maciej (mąż, reżyser Maciej Dejczer) tłumaczy na gorąco, jak dany efekt został zrobiony.
Rozmawiała Beata Banasiewicz