Chichot losu
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 363
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Czuję się wybrańcem losu"

Była złą Sylwią w serialu "Tylko miłość" i nagrodzoną "Orłem", odważną filmową Joanną. Teraz Urszula Grabowska w "Chichocie losu" gra "ostrą" panią prokurator.

Serial opowiada o przewrotności losu. Także w życiu pani bohaterki taki moment nadchodzi?

- W "Chichocie losu" gram panią prokurator Dorotę Makowską, która próbuje pogodzić bezkompromisowość w pracy z życiem prywatnym. Niestety, kilka rzeczy wymyka jej się spod kontroli, parę razy myli się też w ocenie sytuacji. Na pewno nie oczywisty będzie rozwój relacji z jej partnerem zawodowym, komisarzem Wilczkiem, którego początkowo ledwo toleruje. W tej kwestii można mówić o pewnej przewrotności losu.

Co napędza panią do działania?

Reklama

- Praca i rodzina to dwie rzeczy, które napędzają moje życie.

Niedawno za rolę w filmie "Joanna" otrzymała pani Złotego Orła dla najlepszej aktorki. Kiedy minęło oszołomienie, jaka myśl przebiła się przez emocje?

- Że ta wspaniała przygoda trwa już dwa lata, od momentu czytania scenariusza, poprzez realizację zdjęć, premierę, aż do tej nagrody, którą traktuję jako cudowne zwieńczenie czasu poświęconego "Joannie". Dlatego moje pierwsze myśli i podziękowania pobiegły do reżysera filmu Feliksa Falka. Poza tym byłam szczęśliwa i duma.

Polskie kino od dawna nie miało tak wyrazistej bohaterki. Gratuluję!

- To głównie wyjątkowość materiału. Jest mnóstwo zdolnych koleżanek i kolegów, którzy czekają na swoją kolej, pracują sumiennie i rzetelnie przez lata, a nie dostają takiej szansy. W pewnym sensie czuję się wybrańcem losu. I bardzo sobie cenię to, co mnie w życiu spotyka. Co przekłada się też na zaangażowanie w wykonanie zadania. Czego efektem jest wspomniana nagroda.

Nie boi się pani klątwy, która ciąży nad nagrodzonymi aktorami. Podobno przestają grać.

- Zobaczymy (śmiech). Nie wiem, co jeszcze jest mi w życiu pisane. Na razie nie mogę narzekać, też na brak propozycji zawodowych, bo takie mam. Oczywiście, zawsze mogłoby być ich więcej.

Najbardziej zaskakująca postać, jaką pani zaproponowano?

- Ciągnie się za mną wizerunek złego charakteru, który zawdzięczam Sylwii ("Tylko miłość"). Na szczęście "Joanna" to odmieniła.

A pani rola marzenie?

- Nigdy takich nie miałam. Oczywiście mam apetyty i ambicje,ale wolę działać pomału. To się sprawdza i przynosi interesujące propozycje. Powoli dojrzewam, rosnę wewnętrznie, także do tego, aby pewne sprawy wziąć w swoje ręce. Robię to wolno, krakowskim tempem, to może być i za pięć lat (śmiech). Generalnie jest do przodu. Czuję wokół dobrą energię.

Rozmawiała Beata Banasiewicz

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Chichot losu | Urszula Grabowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy