"Wilk 2": Przerost formy nad treścią. Druga odsłona serialu rozczarowuje [recenzja]
W grudniu 2021 roku na Canal+ pojawił się serial, który w mojej opinii był czymś świeżym i oryginalnym. Jedną z niewielu polskich produkcji, mających szansę nie tylko spodobać się nastolatkom, ale i dotrzeć do ich rodziców. „Wilk”, bo to o tym serialu mowa, zaskakiwał innowacyjną formułą, bezkompromisowym podejściem w ukazywaniu okresu dojrzewania oraz subtelnością w obrazowaniu emocji. Teraz na ekrany wchodzi drugi sezon produkcji Jana Dybusa i niestety… rozczarowuje. Co poszło nie tak?
W drugim sezonie "Wilka" twórcy zabierają nas do domu 20-letniej Igi (Waleria Gorobets). Główna bohaterka znajduje się w dość trudnym położeniu - z jednej strony może cieszyć się dostatkiem, bo jest córką najbardziej wpływowego człowieka w kraju, z drugiej zaś mierzy się z ogromną krytyką ze strony rówieśników i sporymi dylematami natury moralnej. Jej ojciec (Hubert Urbański) przewodzi bowiem politycznemu reżimowi i dość krwawo tłumi wszelkie objawy sprzeciwu. Tego ostatniego dopuszczają się głównie młodzi ludzie, czyli rówieśnicy Igi. Wśród nich jest także Ania (Jessica Polak), przyjaciółka 20-latki. Dziewczyna mieszka w domu Borysa i jego córki, wciąż myśląc o zemście na dyktatorze. Przed laty, w wyniku decyzji ministra jej ojciec trafił do więzienia. Teraz ona, razem z grupą rewolucjonistów, planuje wyrównać rachunki.
Jan Dybus w swojej produkcji stara się poruszyć wiele problemów. Jego rozważania, podobnie jak w pierwszym sezonie, skupiają się na dylematach i problemach nastolatków. Tym razem jednak w skali makro. Reżyser rozwija zarysowany w poprzednich odcinkach konflikt między młodymi obywatelami a autorytarną władzą, jednak robi to bardzo powierzchownie. Widz nie ma szansy zrozumieć zachowań i decyzji bohaterów, poznać dokładnie ich historii. Polubić ich czy znienawidzić. Jest na to zwyczajnie zbyt mało czasu. Choć na ekranie pojawia się mniej postaci niż w premierowej odsłonie, jakość ukazywania relacji jest dużo gorsza.
Jedynym wiarygodnym wątkiem jest ten, dotyczący konfliktu pokoleń i trudności w porozumiewaniu się na linii ojciec-córka. Pozostałe relacje wydają się na wskroś sztuczne. Szczególnie razi historia Igi i Ani. Choć przyjaźnią się od lat, a Ania skrycie podkochuje się w córce Borysa, między bohaterkami nie ma chemii. Ich relacja pozbawiona jest jakichkolwiek emocji i zupełnie nie angażuje.
Serial Dybusa nie prezentuje żadnej pełnoprawnej historii. Każdy z wątków zdaje się być jedynie "liźnięty", a całość bardziej niż serial przypomina teledysk. Podobnie było w pierwszym sezonie, jednak tam, historia przewodnia, czyli wątek Tymona i Ady, była poprowadzona o wiele sprawniej.
Jest jeszcze jedno podobieństwo z pierwszym sezonem "Wilka". I tym razem twórcy zaprezentowali wysoką jakość, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Serial wygląda dobrze. Podobać się może zarówno jego kolorystyka, jak i scenografia. Wszystkie lokacje, wnętrza i stylizacje bohaterów są perfekcyjnie dopracowane. Mnie najbardziej urzekła jednak ścieżka dźwiękowa. W tle wydarzeń prezentowanych na ekranie usłyszeć możemy kilka utworów polskich artystów młodego pokolenia, co jest ładnym ukłonem w stronę pokolenia Z, do którego w głównej mierze kierowany jest serial.
W drugim sezonie serialu twórcy postawili głównie na początkujących aktorów. Na ekranie pojawia się spora grupa influencerów i postaci znanych z polskiej sceny muzycznej. W dosyć istotnych dla całej fabuły rolach, pojawiają się raperzy - Bedoes, Kuqe czy Tromba. Cała grupa aktorsko wypada jednak mocno przeciętnie i żadna z kreowanych przez nich postaci nie ma raczej szans zapaść widzom w pamięci.
Dosyć dobrze radzi sobie natomiast Hubert Urbański. Kreowany przez niego Borys jest "jakiś", ma charyzmę i na tle pozostałych postaci, wydaje się całkiem wiarygodny. To jedyna postać wobec której można żywić jakiekolwiek emocje. Na tle pozostałych, dosyć mdłych kreacji, wręcz błyszczy.
Twórcom produkcji z pewnością nie można zarzucić braku kreatywności i innowacyjnego podejścia. Reżyser wciąż bawi się formą, a jego pomysły na dotarcie do pokolenia Z wydają się niezwykle ciekawe. Dla mnie za mało w tym jednak treści. Wydarzenia prezentowane na ekranie to jedynie zalążek jakiejś historii. Wydaje mi się, że o wiele lepszym rozwiązaniem niż wprowadzenie zupełnie nowych bohaterów, byłby powrót do historii postaci przedstawionych w pierwszym sezonie produkcji i poszerzenie/pogłębienie ich wątków.
Być może twórcy zdecydują się na taki krok w kolejnym sezonie serialu. Oby, bo historia Tymona i Ady z pierwszej odsłony, jest tego warta.