Miała świat u stóp. Co się dzieje z Magdaleną Mielcarz?
W 2001 roku na ekrany kin weszła polska megaprodukcja "Quo Vadis". W jednej z głównych ról wystąpiła Magdalena Mielcarz. Młoda aktorka miała wprawdzie już kilkuletnie doświadczenie w modelingu, ale to film Jerzego Kawalerowicza otworzył jej drzwi do międzynarodowej kariery. Co się z nią dzisiaj dzieje?
"Quo Vadis" mimo miażdżących recenzji krytyków, cieszyło się ogromną popularnością wśród widzów, którzy szybko zachwycili się piękną Magdaleną Mielcarz. Młoda aktorka w filmie wcieliła się w Ligię. To była pierwsza poważna rola Mielcarz. W 1989 roku wystąpiła w serialu "Paziowie".
Po "Quo Vadis" wiązano z nią wielkie nadzieje. Fani mieli nadzieję, że dostanie się do niewielkiego grona Polaków, którym udało się odnieść sukces w światowym przemyśle filmowym. Początkowo wiele wskazywało na to, że tak się właśnie stanie.
Do aktorki zaczęły spływać propozycje pracy z różnych stron świata. W następnych latach zagrała m.in. w produkcjach włoskich ("Ceny pożądania" Salvatore Marcarelli’ego), francuskich ("Fanfan Tulipan" w reżyserii Luca Bessona), rosyjskich ("Taras Bulba") oraz polskich ("Kierowca", "Och Karol 2"). W tym samym czasie kontynuowała swoją karierę w modelingu. Jako pierwsza Polka wzięła udział w światowej kampanii kosmetyków marki L`Oreal.
W 2007 roku wyszła za mąż za amerykańskiego prawnika i biznesmena, Adriana Ashkenazy'ego. Rok później na stałe przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Tam najpierw przez rok uczęszczała do nowojorskiej szkoły teatralnej Maggie Flaningan Studio. Następnie wraz z mężem przeprowadziła się do Los Angeles, w którym gwiazda mieszka do dziś.
Niestety, wbrew wielkim oczekiwaniom fanów, nie udało jej się odnieść sukcesu na arenie międzynarodowej. Po wyjeździe jej kariera znacznie wyhamowała. Gwiazdą była głównie dla polskiej widowni. Do kraju wracała regularnie, by grać w rodzimych produkcjach. Mielcarz prowadziła również kilka popularnych programów rozrywkowych.
W 2014 roku ostatni raz pojawiła się na ekranie. Później skupiła się na wychowaniu córek. W następnych latach wracała na łamy plotkarskich magazynów głównie za sprawą zmian w wyglądzie. W 2019 roku zaskoczyła zmianą wizerunku. Magdalena Mielcarz przybrała pseudonim LVMA BLACK i zaczęła rozwijać swoją muzyczną pasję.
Mało kto wiedział, że jako nastolatka śpiewała w popularnym zespole dziecięco-młodzieżowym Gawęda. W 2011 r. zaprezentowała swój pierwszy singel "Drown in Me". Po sześciu latach przypomniała się piosenką "Sister Army". Mieszkająca od lat z rodziną w Los Angeles Magdalena Mielcarz zrezygnowała z dotychczasowych aktywności i zajęła się muzyką. Pisze teksty, komponuje, a w przyszłości będzie również producentką.
W 2019 roku szyldem LVMA BLACK wypuściła teledysk do utworu "ICU", który zapowiadał jej debiutancki album. Mielcarz zaprezentowała jeszcze jeden singiel i znowu o niej ucichło. Teraz znowu powraca. W czerwcu ma ukazać się jej pierwsza płyta. Czy byłej aktorce uda się podbić świat muzyki?
W wakacje ubiegłego roku podczas rozmowy w programie "Domówka u Dowborów" opowiedziała o swoim życiu na emigracji. "Nie myślałam, że zostanę w USA. Miałam wyjechać do szkoły aktorskiej, nauczyć się czegoś, pożyć w fajnym mieście i wrócić. Kocham Polskę, uwielbiam i chciałabym w niej mieszkać. Tak mi się przydarzyło, serce nie sługa i tak mi się wylądowało" - stwierdziła.
Dodała też, że życie na emigracji jest dla niej trudne. "Na pewno zrozumieją mnie osoby, które mieszkają poza granicami Polski. To jest bitter-sweet. To jest fajne, bo jest przygoda, jest ciekawie i ciągle coś do odkrycia, natomiast jest dużo tęsknoty. Wakacje są momentem, kiedy wracam i ładuję akumulatory Polską, a w tej chwili nic nie mogę zrobić" - wyznała.
Jedną z rzeczy, których najbardziej brakuje Magdzie Mielcarz, jest polska przyroda. "Przyroda w Kalifornii jest ostra, niebezpieczna (...) Jedziesz do Polski, na Mazury i to jest kojące, taki zen, balsam na duszę" - powiedziała. Aktorka przyznała, że Mazury to jej ulubione miejsce w kraju i marzy o tym, by kiedyś zbudować tam dom.
Magdalenie Mielcarz zależy na tym, żeby jej córki znały swoje korzenie. "Moje córki mówią po polsku, dlatego też martwi mnie, że w tym roku nie przyjedziemy, bo dwumiesięczny pobyt w kraju jest bardzo ważny, jeśli chodzi o język" - mówiła gwiazda. Co roku dwa miesiące spędzała wraz z rodziną w Polsce. W ubiegłym roku z powodu pandemii nie była w stanie przyjechać do kraju. Nie ukrywała, że było jej z tego powodu bardzo przykro.