Kamińska tuż za Glinką
W dziewiątym odcinku "Tańca z Gwiazdami" znów tryumfowała Kasia Glinka ze Stefano Terrazzino. Po piętach depczą im kontuzjowana Julia Kamińska z Rafałem Maserakiem.
Wszystko wskazuje na to, że to właśnie te dwie pary zmierzą się w finale. Chociaż niespodzianki nie są wykluczone.
Olga Bołądź z każdym odcinkiem rozkwita pod okiem wymagającego Łukasza Czarneckiego.
Z kolei pisarka Katarzyna Grochola, o której juror Piotr Galiński powiedział prosto z mostu, że jest głucha jak pień, ma po swojej stronie widownię. Trzeba jej przyznać, że potrafi zręcznie manipulować paniami zgromadzonymi przed telewizorami.
- W życiu chodzi przede wszystkim o miłość - powtarza na każdym kroku Katarzyna Grochola.
Osoby poszukujące uczuć i drugiej połowy natychmiast chwytają komórki i masowo wysyłają SMS-y. Fakt, że pisarka porusza się jak słoń w składzie porcelany i plecie banały, nie ma dla nich najmniejszego znaczenia.
Gdyby wśród jury "Tańca z Gwiazdami" zasiadała Anna Mucha, dziesiątki dostawałaby Julia Kamińska, a nie Kasia Glinka.
Owszem, serialowa Kasia Górka z "Barw szczęścia" świetnie się porusza i ma czarujący uśmiech, ale jakby brakowało jej osobowości. Przez szklany ekran przebija z jej strony sztuczność i pozerstwo. Za to Julia Kamińska jest naturalna. Niczego nie udaje, nie gra przed kamerą. I jakkolwiek nie patrzeć - to właśnie ona zrobiła największe postępy w tańcu od pierwszego odcinka.