Kamińska: Nie chcą jej w serialu
Kiedy Julia Kamińska ogląda nowy serial "Prosto w serce", jej serce pewnie ściska się z żalu. Bo na ekranie króluje ekipa z "Brzyduli" - Filip Bobek, Małgorzata Socha i Jacek Braciak - tymczasem dla niej nie znalazł się nawet epizod.
A główną rolę Moniki, na którą tak liczyła, zgarnęła jej rywalka Anna Mucha! Choć Kamińska robi dobrą minę do złej gry i zarzeka się, że najważniejsze są dla niej teraz studia, to jednak twierdzi, iż "samo studiowanie nie jest aż tak fascynujące ani absorbujące, by się ograniczyć wyłącznie do tego".
- Nie ukrywam, że chciałabym grać - mówi. Ale na razie nie ma niestety żadnych ciekawych propozycji.
- Te, które dostaję, nie odpowiadają mi - kwituje aktorka.
Dlatego dawna Ula Cieplak musi chodzić na castingi, a w TVN rządzi teraz Mucha.
Po ostatnim klapsie "Brzyduli" Julia zniknęła z salonów, a ponieważ "co z oczu, to z serca", producenci szybko o niej zapomnieli. Za to Ania promowała się w świetle fleszy i zwyciężyła.
Kamińska nie ukrywa, że jest jej żal. Bo do dzisiaj wspomina ludzi, z którymi pracowała w TVN-ie.
- Zżyłam się z nimi i te przyjaźnie dalej trwają - opowiada.
Niedawno odwiedziła swoich dawnych kolegów na planie serialu "Prosto w serce". Ale czuła się nieswojo, bo pierwsze skrzypce grała tam Ania Mucha, więc szybko wróciła do domu.
Na razie Kamińska żyje na walizkach między Gdańskiem, gdzie studiuje germanistykę, a Warszawą, gdzie gra w teatrze Komedia. I niecierpliwie czeka na swoją następną szansę.
Patrycja Lupa