"BrzydUla": Maja Hirsch chciałaby być szczuplejsza i ładniejsza

Maja Hirsch nigdy nie była przeciwniczką operacji plastycznych. Wiele razy mówiła, że jeśli kobieta jest dobrze zrobiona, nie musi się tego wstydzić.

Sama nie zdecydowała się dotąd na to, by iść pod nóż chirurga plastycznego, ale przyznała, iż - to jej słowa - jeździła sobie laserem po twarzy. Od pewnego czasu aktorka bardzo krytycznie patrzy na swoje odbicie w lustrze i nie zawsze podoba się jej kobieta, którą widzi...

- Chyba jestem perfekcjonistką, ale pracuję nad tym, żeby złapać do siebie dystans - powiedziała w wywiadzie dla jednego z portali.

Maja Hirsch, choć na jej widok wzdycha tysiące mężczyzn, ma swojemu wyglądowi sporo do zarzucenia. Uważa przede wszystkim, że jest... za wysoka.

- Marzę o wysokich obcasach, ale w nich mam aż 190 centymetrów wzrostu! Mało który mężczyzna jest tak wysoki... - mówi, dodając, że wysoki wzrost u aktorki nie jest atutem.

- Aktorka powinna być drobna, filigranowa, niska. Wtedy bez problemu znajdzie rolę - uważa niezapomniana Paulina Febo z kultowej "BrzydUli".

Był czas, gdy Maja Hirsch wyglądała jak chłopczyca. Przyznaje, że w ogóle nie zwracała uwagi na to, jak wygląda. W końcu jednak zaczęła źle się czuć z zaokrągloną twarzą i króciutkimi włosami...

Postanowiła zmienić się, przeszła na dietę zgodną z grupą krwi, codziennie biegała. Schudła prawie 20 kilogramów i nagle odkryła, że jej zdjęcia zaczęły pojawiać się w kolorowej prasie w kroniczkach towarzyskich i modowych, a znawcy mody coraz częściej nazywają ją... ikoną!

- Przyjemnie było poeksperymentować ze swoim wizerunkiem - żartuje dziś Maja Hirsch i twierdzi, że okres bywania i brylowania na warszawskich salonach ma już za jednak sobą.

- Uznałam, że jeśli będę się gdzieś pojawiała, to zdecydowanie rzadziej - powiedziała w swym ostatnim wywiadzie, tłumacząc, że po prostu nie wygląda już tak, jak chciałaby.