"Brzydula": Latynoski fenomen
Znane są pod każdą szerokością geograficzną. Uwielbiają je gospodynie domowe i kobiety biznesu. Bo telenowele są jak bajki. Zawsze zwycięża w nich dobro!
Tasiemcami pochodzącymi z Ameryki Południowej Polacy zafascynowali się w połowie lat osiemdziesiątych.
Pierwsza była "Niewolnica Isaura" (premiera u nas w 1985 roku), potem pojawiły się kolejne hity - "W kamiennym kręgu" i "Zbuntowany anioł". Od tamtej pory śledziliśmy losy bohaterów w kilkudziesięciu latynoskich telenowelach.
Skąd się więc wziął ich fenomen? Czemu są tak wciągające?
Stworzyli je latynosi i to oni są w nich mistrzami. Sama nazwa "telenowela" może być dla nas myląca, ponieważ w języku polskim "nowelą" określamy krótką formę literacką, tymczasem w hiszpańskim to powieść.
Nic więc dziwnego, że przeciętna produkcja tego gatunku liczy około 100 odcinków.
Fabuła obejmuje kilka elementów: główni bohaterowie powinni pochodzić z dwóch różnych światów i być w sobie zakochani do szaleństwa.
Niezbędny jest też wróg, który staje na drodze do ich szczęścia. Później wszystko się wyjaśnia i cała historia kończy się ślubem! Przez lata doświadczeń twórcy gatunku przekonali się, że happy end jest konieczny.
Dobrze o tej zasadzie pamiętał nieżyjący już argentyński scenarzysta Alberto Migré, który za napisanie smutnego finału został przez wściekłych widzów oblany na ulicy... pomyjami.
Producenci telenowel powtarzają, że sukces to w 40 procentach zasługa dobrej historii, tyle samo dodaje "chemia" między parą głównych bohaterów.
Trzeci składnik to "wyczucie" - rzecz nieprzewidywalna. O takim niezaplanowanym szczęściu mogą powiedzieć twórcy "Yo Soy Betty, La Fea" (polska wersja "BrzydUla").
Grająca główną rolę Ana Maria Orozco pojawiła się na castingu w okropnych okularach i aparacie na zębach. Miała do tego koszmarną fryzurę. Twórcy serialu byli zaskoczeni jej wyglądem. Po namyśle uznali jednak, że to świetny pomysł.
I tak powstała znana dziś na całym świecie Betty!
Za początek gatunku uznaje się popularne na Kubie słuchowiska radiowe, choć źródło telenowel jest też w powieściach w odcinkach, czytanych na głos pracownicom w wytwórniach cygar.
W telewizji pojawiły się po 1950 roku.
Z roku na rok kręcono ich coraz więcej. Dziesięć lat temu meksykańska telewizja zarobiła na ich sprzedaży ponad 400 mln dolarów! Taki sam dochód osiągnęła w tamtym czasie brytyjska BBC. Naiwne opowieści o miłości wciąż mają widownię.
Najlepszym przykładem jest zabawna "La Fan", której pomysłodawczynią jest Angélica Vale, wielka gwiazda meksykańskich telenowel.
MJ