"Bodo": Miał być hit! Co się stało?
Największym hitem tegorocznej ramówki okazała się "Druga szansa", a największym rozczarowaniem - "Bodo".
Za sukcesem "Drugiej szansy" stoi producentka Dorota Kośmicka-Gacke (wcześniej "rodzinka.pl", "Kasia i Tomek", "Niania"). To ona wiedziała, że widzowie potrzebują pozytywnej opowieści, by umilić im spędzanie wolnego wieczoru i tchnąć w nich nutkę optymizmu.
Choć w pewnym sensie mamy do czynienia z kolejną wersją bajki o Kopciuszku, to scenarzystom "Drugiej szansy" udało się wymknąć z pułapki banalności i przewidywalności. Nikomu chyba nie udało się odgadnąć, kto podrzucił Boreckiej narkotyki...
Dość powiedzieć, że serial miał ponad dwa miliony widzów i okazał się hitem Player.pl (prawie 10 milionów wyświetleń!).
Nic więc dziwnego, że jesienią zobaczymy 2. serię. Co nas w niej czeka? Przekonamy się już wkrótce.
Rozczarował serial "Bodo" TVP1, który w założeniach miał powtórzyć wielki sukces "Anny German".
Jego widownia topniała z odcinka na odcinek, a wpływy z reklam wyniosły 7,46 mln zł, choć o budżecie tego serialu krążą legendy. Dla porównania "Druga szansa" zarobiła dla TVN 16,31 mln zł.
Oczywiście nie brak w "Bodo" elementów, które warto pochwalić. I tak: znakomicie w roli Jadwigi Dylewskiej- Junod, matki legendarnego artysty, wypadła Agnieszka Wosińska. Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że to najlepsze z jej serialowych wcieleń w całym dorobku.
I jak ona fantastycznie nosi kostium! Świetnie poradzili sobie także Anna Pijanowska (cóż za dyskretny urok bycia na ekranie!) jako Ada, miłość życia Bodo, oraz Piotr Żurawski (od "Czasu honoru" wyraźnie jest na fali wznoszącej) jako Moryc Blum, najlepszy przyjaciel aktora.
Dobre momenty miała też Roma Gąsiorowska-Żurawska, odtwórczyni roli Zuli Pogorzelskiej, zwłaszcza w odcinku tuż przed śmiercią swojej bohaterki (potrafi wzruszać, ale niekoniecznie śpiewać i tańczyć).
Sprawdziła się Patricia Kazadi jako Reri, egzotyczna żona Bodo, która nie czuła się przez niego kochana i szukała zapomnienia w alkoholu. Kamera lubi Kazadi, a lata tańca i śpiewu nie poszły na marne. Na pochwałę zasługuje niewątpliwie muzyka autorstwa Atanasa Valkova - nie da się jej zapomnieć.
A teraz minusy. W powszechnej opinii ani Antoni Królikowski, ani Tomasz Schuchardt nie zadowolili w pełni gustów publiczności jako odtwórcy roli Bodo. I jednemu, i drugiemu zabrakło charyzmy pierwowzoru. Obaj też za słabo śpiewają i tańczą. Może to kwestia tego, że powinni mieć więcej czasu na przygotowania do roli?
Bo w zasadzie te zarzuty dotyczą wszystkich z obsady poza Patricią Kazadi. Choć trzeba przyznać, że wykonanie niektórych piosenek, np. "SEX APEAL" z filmu "Piętro wyżej", wyszło Schuchardtowi bezbłędnie, podobnie jak "Śpij, kochanie" w duecie z Bartłomiejem Kotschedoffem.
Na forach internetowych poświęconych serialom widzowie za największe mankament produkcji uważają "wątły scenariusz" i "sztuczne dialogi" (zwłaszcza w scenach konferencji prasowych Bodo, który był przecież pierwszym w Polsce królem PR-u!).
Widzów raziła fatalna dykcja Anny Próchniak (Nora Ney), a niewielki udział Edyty Herbuś w roli Poli Negri raczej nie ekscytował.
Za mało wykorzystano potencjał Bartłomieja Kotschedoffa (Adolf Dymsza), Mai Hirsch (dziennikarka Barbara Drewiczówna), Grzegorza Damięckiego (Feliks Lande) czy Wojciecha Solarza (Konrad Tom).
Jedno jest pewne: nie najlepsza oglądalność serialu "Bodo" może zniechęcić producentów do inwestowania w kolejne produkcje muzyczno-taneczne. A byłoby szkoda...