Z ręką na pulsie
"Trudniej jest widza rozbawić niż wzruszyć" - twierdzi Michał Lesień. A jakie emocje obudzi jego bohater wśród fanów "Blondynki"?
Był już absolwentem szkoły gastronomicznej w "Lokatorach" i nadinspektorem policji w "Agentkach". Teraz oglądamy go w roli dyrektora szkoły w "M jak miłość". W serialu "Blondynka" wciela się w Marcina Doleckiego, weterynarza zakochanego w głównej bohaterce, Sylwii.
Na planie serialu "Blondynka" zdarzyły się niezapomniane przygody:
Michał Lesień: Cały ten serial był niezapomnianą przygodą, ale największą było granie ze zwierzętami. Strasznie to trudne, bo to my musimy się do nich dostosować, a nie na odwrót. Najbardziej niesubordynowane były krowy, które rozpierzchły się po krzakach, a potem w najmniej odpowiednim momencie krowia głowa pojawiała się w kadrze... a właśnie kręciliśmy romantyczną scenę pocałunku...
Czy aktor mógłby zamieszkać, na wzór serialowej "Blondynki", zamieszkać na wsi?
Michał Lesień: Całe życie mieszkałem w mieście. Nie ciągnie mnie do zmiany. Byłaby to za duża rewolucja w moim życiu i na dodatek niepotrzebna. Zamiast ogródka w zupełności wystarczy mi taras, na którym moja narzeczona (Andżelika Piechowiak - red.) urządziła całkiem udaną dżunglę. I taki kontakt z naturą jest dla mnie w sam raz. Poza tym muszę wiedzieć, co się dzieje "na mieście"... Lubię mieć wszystko pod ręką - kina, teatry, restauracje.
Aktor gra rolę weterynarza, czy i on sam jest wielbicielem zwierząt?
Michał Lesień: Kocham zwierzęta. W domu mamy trzy koty. Jedną kotkę, kocura i coś, co kocurem jest tylko z nazwy...
Lesień gra na dwóch planach jednocześnie - "Blondynki" oraz "M jak miłość". Jednak pogodzenie pracy nie było trudne:
Michał Lesień: Większość zdjęć do "Blondynki" odbywała się podczas przerwy w produkcji "M jak miłość". Jedynie świadomość wieczornego przedstawienia, korków na mieście i strach, że się nie zdąży z planu na spektakl, podnosiły trochę ciśnienie... -
Aktor nie ma sprecyzowanych ulubionych bohaterów jakich musi grać, ale na pewno muszą być...
Michał Lesień: Na pewno dobrze napisani, a o to nie jest łatwo… Wszystko zależy od scenariusza, czy tekstu sztuki. Wydaje mi się, że większą satysfakcję daje mi granie w komedii, bo trudniej jest widza rozśmieszyć, niż wzruszyć. Jeśli się to udaje, to pięknie...