"Blondynka": Anna Dymna ma kompleks... pecha!
Anna Dymna, czyli Ożogowa z "Blondynki", twierdzi, że przez całe życie prześladuje ją... pech. - Pan Bóg ciągle trąca mnie paluchem, tylko nie mówi, czego ode mnie chce - żartuje jedna z najpopularniejszych polskich aktorek.
Anna Dymna wyznała kiedyś w wywiadzie, że po śmierci Wiesława Dymnego, którego była żoną, w jej życiu nastąpiła seria nieszczęśliwych wypadków. Najpierw w ciągu pół godziny spłonęło mieszkanie, na które pracowała kilka lat, potem - kiedy kręciła film na Węgrzech - kierowca wiozący ją z Krakowa nad Balaton zasnął za kierownicą, co poskutkowało wielomiesięczną przerwą w jej zawodowym życiorysie, innym razem poniosły ją na planie filmowym konie, co z kolei skończyło się uszkodzeniem kręgosłupa i wstrząsem mózgu.
- Mam kompleks pecha - mówi aktorka.
- Umieram ze strachu w samochodzie, windzie, tramwaju, samolocie. Kiedy pracowałam w teatrze i wchodziłam do garderoby, moi koledzy wzdychali z ulgą, że karetka, której sygnał właśnie słyszeli, nie jechała po mnie - opowiada.
Faktem jest, że znajomi Anny Dymnej wiele razy musieli odwiedzać ją w... szpitalu. Aktorka nigdy jednak nie straciła optymizmu i pogody ducha, z której znana jest od lat. Potrafi też żartować na temat swojego pecha! Gdy ktoś proponuje, że ją podwiezie, informuje go, że wiele ryzykuje...
- Jestem pechowa. Ryzykujesz wypadek - mówi wtedy z rozbrajającym uśmiechem.
W czasach, gdy Anna Dymna występowała co wieczór na scenie krakowskiego Teatru Starego, dojeżdżała na próby i przedstawienia rowerem.
- Rower nie ponosił jak koń, nie pędził jak samochód, ale jest na tyle szybki, że pozwalał mi umknąć przed dowcipnisiami i nachalnymi adoratorami. No i w miarę bezpiecznie wiózł mnie do domu - mówi.
Na szczęście Anna Dymna nie może narzekać na brak szczęścia jako aktorka. Zagrała kilkadziesiąt wspaniałych ról, zdobyła mnóstwo nagród i cieszy się ogromną sympatią widzów, którzy wprost ją uwielbiają. Ostatnio gra znacznie mniej niż kiedyś, bo poświęciła się pracy w fundacji "Mimo wszystko", którą założyła kilka lat temu.
- Skoro jestem spełniona jako kobieta, pedagog i aktorka, a przez lata swej pracy zyskałam dużo więcej niż zwykłą popularność, bo także ogromny kredyt zaufania u wielu ludzi, to mogę to teraz wykorzystać, pomagając tym, którym ta pomoc jest niezbędna - chorym, bezradnym, opuszczonym. Co dostaję w zamian? Czuję się po prostu potrzebna! - mówi Anna Dymna.