"Blondynka": Andrzej jest nieśmiały?
Czy Andrzej Błażejczyk, nowa postać w „Blondynce”, rozpali serce Jagny? Krystian Wieczorek tego nie wyklucza...
Twój bohater to romantyk, który jeździ motocyklem i nosi kapelusz jak Indiana Jones.
- Na pierwszy rzut oka może przypominać Indianę, ale jego nonszalancja to fasada. Facet nadrabia wyglądem, a tak naprawdę jest bardzo nieśmiały, nawet staroświecki. Dobrze się czuje w towarzystwie starszych osób, z którymi spotyka się w związku z drzewami genealogicznymi.
Jak się czułeś, mknąc motocyklem ulicami Supraśla na planie "Blondynki"?
- Zabawnie, ponieważ jeździłem w kapeluszu, a nie w kasku. Musiałem koncentrować się na tym, żeby mi nie spadł z głowy. Przypuszczam, że wyglądałem dość ekstrawagancko. Motocykl dodaje mojemu bohaterowi charakteru. Andrzej jest takim duchem podróżującym - jego cały dobytek mieści się w plecaku. Motocykl, który sprawił sobie w Majakach, to chyba największy majątek, jaki posiada.
Andrzej jest dość nieśmiały. W stosunku do kobiet również?
- Tego bym nie powiedział. Na stacji kolejowej w Majakach poznaje Jagnę (Magdalena Schejbal). Z hukiem wypada z pociągu, rozsypują mu się książki, dokumenty i zdjęcia. Jagna pomaga mu je pozbierać. Takie sytuacje zbliżają ludzi, jeśli ktoś wierzy w zbiegi okoliczności i przeznaczenie. Ich znajomość będzie się rozwijać.
"Blondynka" realizowana jest w Supraślu. Wcześniej grałeś w serialu "To nie koniec świata!", który powstawał w okolicach Białej Podlaskiej.
- Masz szczęście do planów realizowanych w sielskich okolicznościach przyrody... Z przyjemnością wracam w te strony, ponieważ doskonale czuję się w takich cichych miejscowościach. Uważam, że wschodnie tereny Polski wciąż są nieodkryte. Marzy mi się podróż, podczas której mógłbym zwiedzić okolice Lublina i Roztocze, skąd pochodzi moja rodzina.
Prawdziwe poszukiwanie korzeni!
- Moja rodzina, za udział w powstaniu wielkopolskim, została pozbawiona całego majątku i musiała uciekać na Lubelszczyznę. Osiedliła się w okolicach Zwierzyńca, gdzie pradziadek, człowiek niezwykle pracowity, dorobił się znacznego majątku. Potem przyszła II wojna, podczas której dziadek należał do AK, był partyzantem. Po wojnie znów trzeba było uciekać - przed władzą komunistyczną. W końcu rodzina wylądowała w Strzelinie na Dolnym Śląsku. Można powiedzieć, że ojciec poznał mamę przez te wędrówki ludów.
Rozm. Ewa Jaśkiewicz