Żadnej pracy się nie boi!
Marcin Dorociński, czyli Szymon Kowalczyk z "Bez tajemnic", imał się różnych zajęć, zanim dostał szansę udowodnienia, że jest świetnym aktorem. Pracował m.in. jako bramkarz w jednym z klubów i... kelner w znanej restauracji.
- Robiłem różne rzeczy, bo nie miałem pracy w zawodzie - przyznał kiedyś Marcin Dorociński w wywiadzie.
Aktor, który niedawno wyróżniony został Polską Nagrodą Filmową za najlepszą główną rolę męską za kreację w filmie "Róża", długo czekał, by dostrzegli go reżyserzy i producenci seriali i filmów. Po skończeniu Akademii Teatralnej, by zarobić na utrzymanie, zatrudnił się jako kelner w znanej warszawskiej restauracji. Nie zagrzał w niej jednak miejsca zbyt długo, bo - jak dziś żartuje - był "kelnerem-pierdołą" bez talentu i pasji do tego zawodu. W dodatku popadł w konflikt z szefem kuchni i tak go zdenerwował, że po karczemnej awanturze musiał pożegnać się z kelnerowaniem.
Marcin nie bał się i wciąż nie boi żadnej pracy. Kiedyś, razem z kolegą, stał na bramce w modnym klubie i sprzedawał bilety, ale i tę posadę stracił bardzo szybko.
Choć trudno w to dziś uwierzyć, Marcin Dorociński przez pewien czas pracował też jako handlowiec, który podczas spotkań z dziennikarzami na konferencjach prasowych zachwalał walory golarek i szamponów do mycia włosów. Przyjął również propozycję zagrania w reklamie... czekolady i poprowadzenia programu "Jazda kulturalna" w TVP.
- Kompletnie do tego się nie nadawałem. Bałem się zadawać gościom programu pytania, głównie ich słuchałem. Dziennikarz był ze mnie żaden - wspomina dziś ze śmiechem.
Na szczęście od kilku lat Marcin nie musi już martwić się o pracę. Jest cenionym aktorem, który może wręcz przebierać w propozycjach. Tylko w tym roku zagrał w czterech filmach! Jesienią zobaczymy go na dużym ekranie w "Obławie", "Miłości", "7 dniach" i "Jesteś Bogiem".