Belfer
Ocena
serialu
6,6
Niezły
Ocen: 1379
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Belfer": Hubert Miłkowski lubi eksperymentować z wyglądem. Będzie o nim głośno?

24-letni Hubert Miłkowski, czyli Bartek z 3. sezonu "Belfra" i Marcin z "Pajęczyny", uważany jest za jednego z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia. Tegoroczny absolwent wydziału aktorskiego łódzkiej PWSFTviT ma już na swoim koncie kilka znakomitych ról i nominację do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Od większości rówieśników różni się tym, że nosi make-up, maluje paznokcie i... uprawia sporty walki. Niektórzy nazywają go polskim Timothée Chalametem i wróżą mu światową karierę.

Hubert Miłkowski: Wschodząca gwiazda

Nominacja do Norweskiej Nagrody Filmowej w kategorii Najlepszy aktor, nagroda za najlepszą rolę męską na Iris Prize LGBTQ+ Film Festival, nominacja do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego - to wyróżnienia, jakie Hubert Miłkowski dostał tylko w tym roku. Młody gwiazdor najnowszej serii "Belfra" zwraca na siebie uwagę nie tylko talentem, ale też oryginalnym wyglądem. 

W wywiadach podkreśla, że nie widzi niczego niezwykłego w tym, że nosi kolczyki i pierścionki oraz maluje oczy i paznokcie. Na premierę filmu "Norwegian Dream", w którym zagrał geja, poszedł w zaprojektowanej przez przyjaciółkę spódnicy. "Lubię eksperymentować z wyglądem" - twierdzi.

Reklama

Jeszcze niedawno, zanim ściął włosy na krótko, Hubert Miłkowski wyglądał jak młodszy brat Timothée Chalameta.

Hubert Miłkowski: Uważa, że męskość to zbiór zasad nie do spełnienia

Aktor, który debiutował rolą Kazimiera Wunsche w filmie "Dywizjon 303. Historia prawdziwa", a popularność zdobył dzięki udziałowi w serialu Netflixa "W głębi lasu", nie przejmuje się, gdy ktoś mówi mu, że jest mało męski. "Męskość kojarzy mi się głównie ze słowem "niemęski". Zawsze coś jest nie dość męskie. W tym sensie męskość jest czymś, co trzeba spełniać, realizować albo do czego się nie dorasta" - powiedział "Wysokim Obcasom".

"Myślę, że dziś męskość jest zbiorem jakichś zasad absolutnie nie do spełnienia, które z jakiegoś powodu powinno się spełniać. A mnie to nie obchodzi" - dodał. Patrząc na Huberta, można odnieść wrażenie, że uwielbia prowokować. On sam twierdzi, że to, jak wygląda, nie powinno nikogo interesować, a tym bardziej... bulwersować. "Ludzie mają potrzebę nazywania wszystkiego, żeby móc to bezpiecznie określić. A ja po prostu w którymś momencie zacząłem robić sobie make-up, bo taką miałem ochotę" - mówi.

 Hubert wspomina, że zaczął poszukiwać własnego sposobu ekspresji po pewnej sesji, na udział w której namówiła do koleżanka fotografka. "Wymyśliła, że będę w damskich ciuchach i makijażu. Tak dobrze i komfortowo się z tym czułem, że poszedłem tak na miasto (...). Na środku Piotrkowskiej usłyszałem ze trzy komentarze, że mam za****sty brokat. I tyle. Czasem można przyjemnie się zaskoczyć" - opowiada.

Hubert Miłkowski: Chciałby utrzymywać się z aktorstwa

Hubert Miłkowski żartuje, że jest przygotowany na ewentualne zaczepki, z jakimi często spotykają się ludzie wyglądający inaczej niż wszyscy. Aktor od lat trenuje sztuki walki, ale na szczęście przydaje mu się to na razie jedynie w pracy.

"Sporty walki rozwijają koordynację. Poza tym dały mi plastykę ruchu i wyczucie ciała, ale również to, że dość komfortowo się z nim czuję - z pokazywaniem go czy używaniem na różne sposoby" - wyznał w rozmowie z wysokimi obcasami.

Miłkowski, pytany o to, jak wyobraża sobie swoją przyszłość w aktorstwie, deklaruje, że przede wszystkim poszukuje stabilności. "Chciałbym żyć z tego zawodu, nie musieć martwić się, że może powinienem porobić coś innego, żeby się utrzymać" - twierdzi.

"Chciałbym robić kino niezależne, artystyczne. Kino, z którym jeździ się potem na festiwale, spotyka ludzi po seansie. A jeśli te filmy dodatkowo wypowiadają się na tematy, które mnie obchodzą, są współczesne, ważne i powodują, że jest o czym rozmawiać po filmie, to już w ogóle super" - dodaje.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Belfer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy