Za młodzi na ślub
Julia Marczak-Zwoleńska, w którą wciela się Marta Nieradkiewicz w "Barwach szczęścia", jako młoda mężatka wielokrotnie musiała zmagać się z poważnymi kryzysami w małżeństwie. Czy doświadczenia bohaterki odstręczają aktorkę od decyzji, by wziąć ślub w prawdziwym życiu?
Zdaniem Marty Nieradkiewicz, źródłem wielu konfliktów w małżeństwie serialowej pary jest to, że pobrali się nieco za wcześnie.
- Julię i Pawła (Marcin Hycnar) stale dopada pewne niedoświadczenie i niewiedza na temat życia - tłumaczy aktorka.
- Może gdyby byli trochę starsi i bardziej doświadczeni, wiedzieliby, jak rozwiązywać problemy, które ich spotykają. Bo w przypadku tych bohaterów bardzo często górę biorą emocje. Reagują nierozsądnie, bez większego zastanowienia.
Co na temat małżeństwa myśli sama aktorka?
- Szkoda, że coraz więcej ludzi odchodzi od pomysłu, aby się pobrać - mówi.
- Z drugiej jednak strony tak wiele słyszy się o tym, że po założeniu obrączki strasznie dużo zmienia się w życiu małżonków, że ulatuje magia i wkrada się dusząca codzienność. I chyba dlatego spora część par nie decyduje się na ten krok. Czy w to wierzę? Nie wiem. Brakuje mi doświadczenia w tym względzie. Nie pomaga tutaj także wsłuchiwanie się w opinie znajomych, bo oni także mają podzielone zdania.
Marta Nieradkiewicz nie narzeka, że scenarzyści cały czas rzucają kłody pod nogi jej bohaterki i serialowego męża.
- Chyba jak większość aktorów wolę grać takie sceny, gdy coś się nie wiedzie, bo mam przed sobą trudny materiał, wymagający ode mnie znacznie więcej i pokazujący pełnię możliwości aktorskich - twierdzi.
- Poza tym można się dowiedzieć czegoś o sobie, skonfrontować się z nowym wyzwaniem lub zastanowić się na chwilę nad tym, jak ja postąpiłabym w podobnej sytuacji.