Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 19825
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Wdowa po Kazimierzu Mazurze w rozpaczy. Nie potrafi funkcjonować bez ukochanego

Śmierć Kazimiera Mazura, który przez siedem ostatnich lat wcielał się w Tomasza Wiśniewskiego w "Barwach szczęścia", pogrążyła w rozpaczy żonę aktora Katarzynę Gärtner. Kompozytorka wyznała niedawno w wywiadzie, że nie potrafiłaby żyć bez ukochanego... 6 września świat zawalił się jej na głowę, a z twarzy znikł uśmiech, którego wcześniej nie zdołały zmazać ani białaczka, ani pożar domu, ani trzy udary.

Kazimierz Mazur poznał Katarzynę Gärtner, gdy był jeszcze studentem warszawskiej szkoły teatralnej. Kiedy spotkali się po raz pierwszy, ona miała już na swoim koncie mnóstwo przebojów, a cała Polska śpiewała akurat "Małgośkę", którą skomponowała dla Maryli Rodowicz. Kazik próbował ją poderwać, ale bez skutku...

- Nawet nie zwróciłam na niego uwagi, bo był młodszy ode mnie - opowiadała Katarzyna Gärtner po latach.

Kazimierz Mazur i Katarzyna Gärtner: Połączył ich... król Popiel!

W 2001 roku Katarzyna Gärtner dostała propozycję napisania musicalu "Big Popiel" dla stołecznego Teatru Rampa. Mieszkała już wtedy w Komaszycach pod Kielcami i niezwykle rzadko bywała w Warszawie. Zaprosiła dyrektora teatru do siebie, ale on nie mógł przyjechać, więc wysłał... Kazimierza Mazura, który miał zagrać w widowisku główną rolę króla Popiela.

Reklama

- Wymarzyła sobie Kazika - żartowała później kompozytorka, opowiadając o początkach swego związku z aktorem.

- Na widok Kasi serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Ale... babcia zawsze mi mówiła, że pierwsza wizyta mężczyzny u kobiety powinna być krótka, więc po kwadransie pożegnałem się i wróciłem do Warszawy - wspominał Kazimierz Mazur.

Aktor był tak oczarowany kompozytorką, że zapomniał, po co do niej przyjechał i niczego o "Big Popielu" się nie dowiedział. Parę dni później musiał pojechać do Katarzyny jeszcze raz. Pojechał i został na zawsze.

- Kasia spojrzała mi głęboko w oczy i zaproponowała, żebyśmy zamieszkali razem. Gdy się wprowadziłem, zapytała, czy się z nią ożenię. To się ożeniłem! - wyznał po latach.

Kazimierz Mazur i Katarzyna Gärtner: Razem na dobre i na złe... Los nie szczędził im ciosów!

Kazimierz i Katarzyna zamieszkali razem w starym młynie w Komaszycach. Kompozytorka osiedliła się tam kilkanaście lat wcześniej tuż po tym, jak wygrała walkę z białaczką. To lekarze zalecili jej, by przeprowadziła się w wielkiego miasta na łono natury.

- Po roku spędzonym tutaj zapomniałam o chorobie - stwierdziła w wywiadzie.

W 2002 roku aktor i kompozytorka wzięli ślub. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi. Cały swój wolny od pracy czas poświęcali na budowę nowego domu. Wprowadzili się do niego w czerwcu 2012 roku. Pół roku później - w nocy z 28 na 29 stycznia 2012 roku zostali bez dachu nad głową. Ich dom spłonął.

- Już spaliśmy. Mąż krzyknął: "Pali się!", złapał mnie na ręce i wyniósł w koszuli na zewnątrz. Mieliśmy pięć minut na ucieczkę i ratowanie życia - mówiła Katarzyna Gärtner, gdy pożar strawił cały ich dobytek.

- Straciliśmy dorobek życia. Zniknęły nuty, całe projekty spektakli, oper, przedstawień, spłonęło nowoczesne studio nagrań, reżyserka, sala prób, instrumenty, komputery. Nie zostało nic - rozpaczała.

Tuż po pożarze kompozytorka doznała udaru. Przez kilka miesięcy nie mogła chodzić, była sparaliżowana. Kazimierz nie opuszczał jej nawet na chwilę. W odbudowie domu pomagał mu syn Kazik i siostrzeniec Katarzyny - Bartek.

Dziesięć miesięcy po udarze, kompozytorka przeszła kolejny, dwa lata później trzeci. Od dawna już nie jest w pełni sprawna, ale to nie przeszkadza jej komponować. Żartowała niedawno, że we wszystkim innym wyręcza ją mąż.

- Kiedyś najważniejsza była dla mnie muzyka, teraz na pierwszym miejscu stawiam rodzinę i zdrowie. Jestem szczęśliwa, że mam bliskich koło siebie - wyznała niedawno.

Kazimierz Mazur i Katarzyna Gärtner: Dopełniali się i jako ludzie, i jako artyści

Katarzyna Gärtner zawsze mówiła o mężu z ogromną miłością. Śmiała się, kiedy aktor opowiadał w wywiadach, że to ona rządzi w domu i w pracy.

- Życie we dwójkę jest innym, lepszym życiem. Tu nikt nie rządzi. Dopełniamy się i jako artyści, i jako ludzie - wyznała rok temu.

- Dobrze nam razem - powiedziała.

Kazimierz Mazur nie zdążył dokończyć remontu starego młynu nad Drawiczką, do którego przenieśli się po pożarze.

Państwo Mazurowie przed dwie dekady szli przez życie, ciesząc się każdą wspólną chwilą. Kiedy Kazimierz musiał jechać do Warszawy na zdjęcia do "Barw szczęścia", Katarzyna z utęsknieniem na niego czekała.

- Jak go nie ma, nie ma też mnie, nie ma mojej pracy, nic nie ma. Nie umiem funkcjonować, gdy nie ma go obok mnie - stwierdziła tuż przed śmiercią męża.

Teraz musi nauczyć się żyć bez swojego Kazika...

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz Mazur
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy