Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 20171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Spełniona i szczęśliwa

Marzenie Katarzyny Glinki o założeniu rodziny spełniło się. I to właśnie teraz przeżywa najpiękniejsze chwile swojego życia. Jest szczęśliwa!




Kobieta o dwóch twarzach. Z wyglądu niewinna, ale to tylko pozory. Katarzyna Glinka ma nieco zadziorny charakter. Ale ostatnio wyciszyła się. Niedawno została mamą i zrozumiała, że już nigdy nie będzie samotna...

Pani Kasiu, podobno zawsze ciągnęło panią do aktorstwa...

- Odkąd pamiętam sprawiało mi ono ogromną radość. Między innymi właśnie dlatego zdecydowałam się na ten zawód. Pamiętam, że moment wyboru był dla mnie szalenie trudny. W końcu w wieku dziewiętnastu lat należało podjąć decyzję dotyczącą całego przyszłego życia. Z perspektywy czasu cieszę się jednak, że nie przestraszyłam się i znalazłam w sobie tyle odwagi, aby zaryzykować.

Reklama

I dzięki temu posunięciu robi pani teraz to, co kocha!

- To niesamowite uczucie, że mogę spełniać się w zawodzie, który traktuję także jako swoje hobby. To nie tylko praca, ale też spełnienie moich marzeń.

Swoje marzenia spełnia pani również podróżując.

- Faktycznie, najlepiej wypoczywam wyjeżdżając za miasto, chodząc po lesie albo jeżdżąc na rowerze. Uwielbiam zarówno bliskie, jak i te trochę dalsze wycieczki. To mnie zawsze najlepiej odstresowuje.

Podobno zwiedziła pani już prawie cały świat! Nie ukrywam, że pani zazdroszczę.

- Czasami sama sobie zazdroszczę.

Proszę mi zdradzić, w którym miejscu było najpiękniej?

- Bardzo ciężko byłoby mi je wskazać. Po dłuższym zastanowieniu powiem, że... nadal nie umiałabym tego zrobić. Odwiedzane przeze mnie miejsca miały swój urok, magię i były bardzo egzotyczne! W każdym z nich poznawałam również przesympatycznych ludzi! Wszędzie doświadczałam zupełnie czegoś innego. Jednak chyba najbardziej uwielbiam Afrykę Południową. Jest jeszcze dziewicza, nie do końca odkryta i dzięki temu dzika.

Teraz miała pani jednak przymusową przerwę od podróżowania. Mówi się, że życie dzieli się na to przed porodem i po porodzie. Tak jest również w pani przypadku?

- Generalnie tak jest. I to zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Życie wygląda jednak zupełnie inaczej po przyjściu na świat dziecka. Wtedy staje się ono całkowicie podporządkowane temu małemu człowiekowi.

Ale to chyba jednak wyjątkowe chwile, nieprawdaż?

- To fantastyczne przeżycie, któremu trzeba poświęcić po prostu wszystko. To całkiem nowy, ale przecież jakże niezwykły etap życia.

Mówimy bardzo ogólnie. Interesuje mnie jednak, co konkretnie zmieniło się w pani przypadku?

- Moje życie po prostu dopełniło się. Dopiero teraz odnoszę wrażenie, że jest kompletne. Nareszcie! Kobiety, zwłaszcza w dojrzałym wieku, bardzo tego potrzebują. I nie ukrywam, że tak było również w moim przypadku.

Czy pani wcześniejsze wizje macierzyństwa pokryły się z rzeczywistością?

- Tak, a powiem nawet więcej. Jestem bardzo mile rozczarowana. Myślałam, że będzie mi dużo trudniej. Ale może to tylko dlatego, że mam bardzo grzeczne dziecko.

Zatem jest pani szczęściarą! Potwierdza to również fakt, że nie musiała pani wybierać między macierzyństwem a karierą.

- Tak naprawdę wystarczy tylko chcieć to wszystko sobie poukładać. Nie ma przecież rzeczy niemożliwych. I ja właśnie wychodzę z takiego założenia. Naprawdę nie jest to takie ciężkie, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.

Ale - gdyby zaistniała taka potrzeba - może pani liczyć na pomoc dziadków?

- Oczywiście! Jednak staramy się z mężem jak najrzadziej korzystać z pomocy innych. Po prostu liczymy na siebie. Poza tym chcemy jak najwięcej czasu spędzać z małym i staramy się, aby tak właśnie było. Jeżeli jednak zaistniałaby taka potrzeba, to mamy ten komfort, iż możemy liczyć na pomoc z różnych stron. Cała rodzina jest zresztą bardzo zaangażowana.

I nie protestowali, gdy dowiedzieli się, że chcą państwo od najmłodszych lat zarażać małego sportem? Zazwyczaj rodzice chuchają i dmuchają na swoje pociechy.

- Chcemy, żeby Filip był związany ze sportem od najmłodszych lat. A co za tym idzie, już zapoznajemy go z naszymi ulubionymi sportami, czyli kitesurfingiem i windsurfingiem.

Odważnie - chyba nie wszyscy rodzice by się na to zdobyli.

- Zupełnie nie rozumiem dlaczego. Trzeba tylko przestrzegać określonych zasad bezpieczeństwa. Dzieciństwo to przecież taki wspaniały czas, także poznawania nowych rzeczy. I mam nadzieję, że Filip właśnie tak będzie je wspominał. Z mężem zrobimy wszystko, aby tak właśnie było.

A co takiego wspaniałego jest w tym okresie?

- Wydaje mi się, że beztroska. To, że możemy biegać po szkole, chodzić po drzewach, a nawet spadać z nich bezkarnie. Do tego ta magiczna siła wyobraźni. To ona niesie młodego człowieka w nieprawdopodobne rewiry. Aż żal, że ja mam to za sobą...

Nie boi się pani tzw. błędów wychowawczych? One są chyba nieuniknione, a mogą przecież zaważyć na całym późniejszym życiu dziecka...

- Każdy człowiek się myli i to faktycznie jest nieuniknione. Nie na darmo mówi się przecież, że najlepiej uczymy się na własnych błędach. Kiedy dorastamy, zakładamy swoje rodziny, to zazwyczaj staramy się nie popełniać pomyłek naszych rodziców. Oczywiście mam świadomość tego, że teraz to właśnie ja popełniam swoje błędy wychowawcze. I nawet wiem, że w przyszłości zostaną mi one wypomniane przez moje dziecko. Ale taka jest naturalna kolej rzeczy. Na chwilę obecną staram się jednak tym nie zamartwiać i robić wszystko najlepiej, jak tylko potrafię.


DA

 

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Barwy szczęścia | seriale | Katarzyna Glinka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy