Ma żonę z randki w ciemno!
Zbigniew Buczkowski, czyli Zdzisio Cieślak z "Barw szczęścia", od 30 lat jest bez pamięci zakochany w swojej żonie - kobiecie, którą poznał na randce... w ciemno zorganizowanej przez swoją mamę!
Zbigniew Buczkowski długo cieszył się stanem kawalerskim. Kiedy skończył 30 lat, jego mama martwiła się, że syn zmarnuje sobie życie.
- Wtedy facet trzydziestoletni, który nie miał żony, był albo podejrzany, albo nadzwyczajnie szpetny. Stary kawaler to nie było najmilsze określenie na mężczyznę. Ale ja się tym jakoś nigdy nie przejmowałem - śmieje się znany z mnóstwa serialowych ról aktor.
Mama Zbyszka, widząc, że syn nie śpieszy się do żeniaczki, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Pomyślała, że skoro on sam nie potrafi zadbać o swoje szczęście, to musi mu pomóc.
- Mama postawiła sobie za punkt honoru, by mnie zeswatać z siostrzenicą swojej bliskiej koleżanki.. Umówiła Jolę i mnie w kawiarni "Mozaika". Poszedłem i... wpadłem. Nie ukrywam, że od razu zacząłem kombinować, żeby jak najszybciej założyć jej na palec obrączkę - wspomina Zbigniew Buczkowski.
Gdy dowiedział się, że mama i jej koleżanka zaaranżowały mu randkę w ciemno, nie był zachwycony. W dodatku obie panie postanowiły osobiście dopilnować, by spotkanie przebiegło po ich myśli. Do stolika w "Mozaice" usiedli więc we czworo.
- Dwie swatki, Jola i ja. Dopiero po chwili pomysłodawczynie randki wyszły z kawiarni pod pozorem załatwienia bardzo ważnych spraw na mieście - mówi aktor.
W swojej przyszłej żonie Zbigniew Buczkowski zakochał się od pierwszego wejrzenia. Nigdy wcześniej nie spotkał kobiety, z którą chciałby spędzić resztę życia. Miał co prawda kilka narzeczonych i raz nawet uciekł sprzed ołtarza, ale poważnie o ożenku pomyślał dopiero wtedy, gdy poznał Jolantę. Jola zrobiła na nim niesamowite wrażenie.
- Od razu, gdy ją zobaczyłem, przemknęła mi myśl, jak by to było, gdybym się ożenił. Wcześniej nawet mi to do głowy nie przyszło, a tu proszę, ledwie ją poznałem, a już chciałem poprowadzić do ołtarza. Właśnie skończyłem trzydziestkę i widocznie dojrzałem do tego, by zostać mężem - opowiada.
Zbigniew i Jolanta pobrali się rok od ich pierwszego spotkania. Od tamtej chwili minęło już 30 lat!
- W naszym związku najważniejsze jest niegasnące uczucie - twierdzi Buczkowski.
- Powodzenie naszego małżeństwa to zasługa żony, jej mądrości życiowej i ogromnej tolerancji. Zdarzają nam się oczywiście, jak w każdym małżeństwie, dobre i gorsze chwile, ale Jola potrafi załagodzić każdy spór, wyciszyć każde napięcie. Jej dobroć i moje wyrzuty sumienia, że nie zawsze jestem najlepszym mężem, powodują, że ciągle staram się zmieniać na lepsze. To, kim dziś jestem, zawdzięczam właśnie żonie - mówi aktor.
Dorosłe już dzieci państwa Buczkowskich, Hania i Michał, są dumne, widząc, jak bardzo kochają się ich rodzice.
Kiedy ktoś pyta Zbigniewa Buczkowskiego o ideał kobiety i żony, bez wahania mówi:
- Jolanta Buczkowska. To dzięki niej moje życie ma sens, a moje marzenia się spełniają. Każdemu facetowi życzę, żeby spotkał swoją... Jolę.