Jest serialomaniaczką!
Aktorka Katarzyna Zielińska uwielbia oglądać filmy, jednak jeszcze większą sympatią darzy seriale. Kim są jej ulubieni bohaterowie i aktorzy?
Ma pani swoje ulubione filmy?
- Moje Top 6 to, licząc od najstarszych,: "Rzymskie wakacje" i "Śniadanie u Tiffany'ego" - od tych filmów zaczęła się moja miłość do Audrey Hepburn, "Dirty dancing" - dzięki któremu pokochałam taniec, "Gra" - mistrzowska fabuła i świetne aktorstwo Michaela Douglasa i Seana Penna, "Bezdroża" - wino odmieniane we wszystkich przypadkach oraz "Służące" - wzruszające, prawdziwe i takie... humanitarne kino.
A jakich filmowych bohaterów i aktorów lubi pani najbardziej?
- Mam chorobę filmową dwubiegunową (śmiech). Z jednej strony jest to zjawiskowa Audrey Hepburn - po prostu w każdym filmie: i jako księżniczka Anna, i jako Holly Golightly, i jako Eliza Doolittle czy siostra Luke. Z drugiej strony jest to... Bart Simpson. Dla niego mogłabym zostać synową Homera i Marge Simpsonów! Bart potrafi mnie rozśmieszyć jak żaden facet na świecie! Jeżeli chodzi o aktorów, to lubię Michaela Douglasa. Częściej jednak chodzę do kina na historię, a nie na aktora.
Wraca pani w wolnym czasie do znanych już filmów, czy woli oglądać pani za każdym razem coś nowego?
- Jeśli w telewizji akurat leci któryś z moich ulubionych filmów, to najczęściej się "zawieszam" i oglądam, jednak sama z siebie nie włączam filmów, które już kiedyś widziałam. Jest jeszcze tyle do obejrzenia, że szkoda czasu na powtórki. Gdy studiowałam, starałam się być na bieżąco z repertuarem kinowym, ale wtedy było kilka premier w miesiącu. Teraz jest kilkadziesiąt i naprawdę trudno być na bieżąco z tym, co dzieje się w kinie. Do tego jeszcze dochodzą wartościowe filmy festiwalowe, telewizyjne czy te wydane tylko na dvd.
Jest pani kinomaniaczką?
- Bardziej serialomaniaczką. Tu lista tytułów byłaby dużo dłuższa, ale wymienię tylko kilka, które jako pierwsze przychodzą mi do głowy. Są to: "Simpsonowie", "Współczesna rodzina", "Californication", "Przyjaciele", "Szminka w wielkim mieście", "Doktor House". Staram się śledzić w telewizji, albo - jeśli mam zdjęcia czy spektakl - nagrywam je na dvd. Bardzo często w moich podróżach do USA lubię szukać miejsc, które znam z seriali. To niezwykłe uczucie przechadzać się po Manhattanie widząc na żywo miejsca, w których bywali Rachel, Chandler czy Monica.
Rozmawiała: Dominika Gwit