Dużo się dzieje!
Nominacja do Telekamery, jedna z głównych ról w komedii "Och, Karol 2", kolejne perypetie Marty z "Barw szczęścia" i przygotowania do wydania płyty. Katarzyna Zielińska ma pełne wydarzeń zakończenie roku.
Zbliża się premiera filmu "Och, Karol 2", w którym gra Pani Irenę, jedną z kochanek bohatera. Co to za kobieta?
- Troszkę poplątana, bardzo stanowcza, z zasadami. Nad wyraz skrupulatna, wszystko liczy i zapisuje w notesie. Kocha Karola w przedziwny sposób, można powiedzieć: statystycznie. Notuje, ile spędza z nim czasu, ile było uścisków, całusów. Ma klasyczny styl, dopracowany do perfekcji. Chodzi w dobrze skrojonej garderobie, na każdą okazję zmienia fryzurę. Wszystko dopina na ostatni guzik. Nieważne, czy chodzi o pójście do łóżka, czy obiad.
Podobno są sceny, które niegdyś określano jako śmiałe...
- Irena jest zachowawcza, ale czasami pozwala sobie na szaleństwo. Namówią ją do tego koleżanki. Będzie tańczyła przed Karolem (Piotr Adamczyk, przyp. red.) w samej bieliźnie. Takie sceny są kłopotliwe i krępujące. Także ze względu na bliskich. Chodzi o to, żeby nie zemdleli w kinie. Już ich trochę przygotowałam. Nie zdradzę jednak szczegółów, bo to trzeba zobaczyć w kinach. Mogę tylko powiedzieć, że występowałam z papierosem, chociaż w ogóle nie palę.
Są jakieś podobieństwa między Ireną a Martą z "Barw szczęścia"?
- Chyba tylko to, że obie dbają o wygląd. Charaktery mają zupełnie inne. Marta jest niezdecydowana, bardzo często ulega innym. A Irena to wymagająca, konkretna kobieta, która potrafi powiedzieć, że coś się jej nie podoba.
Pewnie Irena bez problemu dałaby sobie radę z Piotrem, który wciąż mąci w życiu Marty.
- Pogoniłaby go od razu!
Pytam o Piotra nie bez powodu. Wygląda na to, że znowu chce zdobyć serce Marty.
- Prywatnie się cieszę, bo uwielbiam Piotra Jankowskiego, czyli serialowego Piotra. Bardzo lubię z nim grać. Ale co ta sytuacja oznacza dla Marty? Nie wiem, czy nie wybaczy mu po raz kolejny. Piotr to niesamowity czaruś, a Marta jest kobietą, która gdy kocha, to na całe życie. Sama jestem ciekawa, w którą stronę potoczy się ta historia.
A może Piotr znowu coś knuje? I co z Robertem, z którym teraz związana jest Marta?
- Na razie to będą podchody, naprawdę nie wiem, jak to się skończy. Robert (Marcin Czarnik, przyp. red.) jest w kiepskim położeniu. Marta nie kocha go tak jak Piotra, a on kocha ją bardziej niż Piotr. Takie życie.
Czy w związku z emisją pięćsetnego odcinka serialu ma Pani jakieś przemyślenia, życzenia?
- Nie żałuję ani jednego dnia z tych trzech lat! Miałam dużo wyzwań na planie, poznałam mnóstwo wspaniałych osób. Nie będę ich wymieniać, bo mogłabym kogoś pominąć. Mam też apel do scenarzystów! Chciałabym mieć jakiś wątek z Krzysiem Respondkiem, bo bardzo się lubimy. To takie ciche marzenie.
Rozmawiał Dariusz Lipiński