Czekają ją rewolucje
Nowy sezon serialu przyniesie wiele zmian w życiu Magdy Zwoleńskiej. Honorata Witańska jednak przekonuje, że jej bohaterka, jak zawsze, wyjdzie cało z opresji. Pomoże jej w tym serialowa siostra, grana obecnie przez Marię Dejmek.
Na zakończenie tego sezonu Twoja postać - Magda Zwoleńska, dostała "nową" siostrę?
- Nową aktorkę, tak. Malwinę Buss w roli Natalii zastąpiła Maria Dejmek. I od razu pojawiła się fajna sytuacja, bo okazało się, że z Marysią studiowałyśmy w tej samej szkole - krakowskiej PWST. Z tą tylko różnicą, że kiedy ja kończyłam, ona właśnie zaczynała naukę. Tak więc od razu miałyśmy wspólne tematy do rozmowy i wspominałyśmy czasy studiów. Poza tym Marysia jest bardzo zdolną i pracowitą aktorką, a praca z takimi jest na wagę złota.
A nie tęsknisz do poprzedniej Natalii?
- Mam ogromny sentyment do Malwiny. Początkowo czułam się nieco obco w nowej sytuacji - to chyba normalne, gdy zmienia się aktorka, z którą spędza się na planie sporo czasu. Ale z Marysią Dejmek od razu znalazłyśmy wspólny język i myślę, że nasza współpraca jest na jak najlepszej drodze.
Początek wakacji to chyba gorący czas na planie "Barw szczęścia"?
- Tak, kręcimy już nowy sezon, choć, może przez Euro, kilka odcinków zrobionych wcześniej jeszcze nie zostało wyemitowanych.
Czego możemy się więc spodziewać w serialu? Co nowego pojawi się u Magdy?
- Muszę przyznać, że czekają ją znowu zmiany...
...w relacjach miłosnych?
- To już chyba u niej mała tradycja (śmiech), poza zawirowaniami zawodowymi. Teraz właśnie kręcimy te sceny, więc na razie o szczegółach nie mogę wspominać. Mogę jedynie zdradzić, że jej obecny związek stanie pod znakiem zapytania. Ale Magda jest bardzo twarda i zawsze, jak kot, spada na cztery łapy (śmiech), więc mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo.
Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy, byłaś właśnie po wakacyjnych studiach aktorskich w Nowym Jorku. Obiecywałaś wtedy, że tam wrócisz. Plan się udał?
- Na razie nie, ale tęsknię bardzo za tym miastem i już szukam okazji do wyjazdu. Nowy Jork jest dla mnie wyjątkowym miejscem, a teraz wiem, jak bardzo nauka tam była mi potrzebna. Nie tylko ze względów zawodowych, ale też prywatnych. Pobyt w USA to dla mnie zawsze zastrzyk potężnej, pozytywnej energii. Więc odpowiadając na pytanie, zawsze będę tam wracać - niezależnie, czy będę miała 30, czy 70 lat.
Rozmawiał Wojciech Skrok