"Barwy szczęścia": Życie Miłosza zawiśnie na włosku
Ada Fijał nosi na ręku nitkę od mnicha buddyjskiego, która ma ją chronić przed złem i przyciągać szczęście. Na razie się sprawdza, ale - jak pokażą najbliższe odcinki "Barw szczęścia" - nie działa na Igę, którą gra w serialu. Gdy Renata i Arek odbiorą jej dziecko, całkowicie się załamie. Popadnie w depresję i będzie chciała odebrać sobie życie!
Do czego doprowadzi spór o Miłosza? Renata i Arek odpuszczą, czy wręcz przeciwnie - nie będą chcieli oddać dziecka Idze i Piotrowi?
- W najbliższych odcinkach widzowie zobaczą chyba najtrudniejszy moment w życiu Igi. Gdy okaże się, że nie ma pomysłu, jak odebrać Miłosza Renacie i Arkowi, całkowicie się załamie. Przestanie sobie radzić w tej trudnej sytuacji, rozstroi się emocjonalnie i popadnie w depresję, która doprowadzi ją do próby samobójczej. Nieprzytomną Igę odnajdzie Marta, ratując jej życie. Taka przyjaciółka to skarb, zawsze można na nią liczyć; gdy trzeba, jest obok.
Piotr nie zorientuje się, że Iga potrzebuje pomocy?
- Cały czas będzie bagatelizował stan, w jakim znajdzie się Iga, nie zainteresuje się jej życiem wewnętrznym. Moja bohaterka nie dostanie od niego żadnego wsparcia. Piotr zawiezie ją do lekarza, który przepisze dla niej tabletki, i na tym skończy się jego pomoc. Gdyby Iga spotkała się ze zrozumieniem ze strony męża, na pewno byłoby jej łatwiej i być może nie doszłoby do próby samobójczej. Refleksja przyjdzie po czasie, Piotr w końcu zrozumie, że nie stanął na wysokości zadania.
Czy ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie? Iga i Piotr odzyskają dziecko?
- Niedługo sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje. Renata i Arek nie będą chcieli oddać dziecka, a w ten wątek wmieszają się ich znajomi. Dojdzie do dramatycznych wydarzeń, życie Miłosza zawiśnie na włosku. Jaki finał będzie miała ta historia, okaże się niebawem. Zapraszam przed telewizory.
Twoja bohaterka cierpi, a ty się pewnie cieszysz, bo masz do zagrania wiele ciekawych scen.
- Tak, zdecydowanie. Ostatnio bardzo dużo działo się na planie, mój wątek w najbliższych odcinkach będzie wiodącym w serialu. Takie dramatyczne historie przyciągają widzów. Nawet trudno mi nazwać stan, w jakim znajdzie się Iga. Depresja, zawieszenie między rzeczywistością a wyobrażeniami, snucie się po domu w piżamie, notoryczny płacz, rozpacz, nerwica i histeria. To nie były łatwe sceny, ale cieszę się, że mogłam się z nimi zmierzyć. Doceniam możliwość grania dramatycznych postaci i wątków; są bliższe teatrowi, ciekawsze, choć trudne i wyczerpujące.
Jesteś aktorką, potrafisz grać różne stany emocjonalne, ale mam wrażenie, że takie sceny są dla ciebie trudne ze względu na twoje usposobienie. Sprawiasz wrażenie pogodnej osoby.
- Miewam różnie momenty w życiu, jak każdy. Czasami mam też gorsze chwile, co nie powinno nikogo dziwić, bo pochodzę z Krakowa, który jest dość depresyjnym miastem (śmiech). Mam wrażenie, że ludzie stamtąd przeżywają egzystencję silniej niż mieszkańcy innych miejscowości, w ich życiu daje o sobie znać tak zwany krakowski spleen. Wśród nas jest wielu zamyślonych artystów, poetów i nieszczęśliwych twórców. Moi znajomi śmieją się, że to pewnie przez zanieczyszczenie powietrza spowijające Kraków (śmiech). Niewątpliwie te tendencje pomogły mi ostatnio na planie "Barw szczęścia".
Za oknem coraz cieplej, wiosna zbliża się wielkimi krokami, masz większy zapał do działania? Szykujesz jakieś nowe projekty zawodowe?
- Na razie skupiam się na tym, co mam do zrobienia, bo jest tego całkiem sporo. Biorę udział w zdjęciach do "Barw szczęścia" i "To nie koniec świata" oraz innych przedsięwzięciach. Zagrałam epizodyczną rolę w filmie "Miasto 44" Jana Komasy, którego premiera odbędzie się we wrześniu, i zostałam po raz drugi jurorką w konkursie dla młodych projektantów mody Fashion Designer Awards. W tym roku tematem przewodnim są moje ulubione lata 20. i 30., więc tym lepiej odnajduję się w powierzonej mi roli. A co do pogody, jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu zaczyna świecić słońce. Jak większość z nas jestem jego wielbicielką. Cieszę się, że zima była taka łagodna i mam nadzieję, że już nie spadnie śnieg.
Masz swój sposób na zimę. Co roku skracasz ją wakacjami.
- Staram się choć na chwilę wyjechać w grudniu lub styczniu, żeby się dogrzać w oczekiwaniu na wiosnę i lato. W Polsce przez siedem miesięcy jest ciemno i szaro, trzeba sobie jakoś radzić (śmiech). Poza tym latem zazwyczaj nigdzie nie wyjeżdżam, bo to czas wzmożonej pracy na planach filmowych. Jest dłuższy dzień, w związku z czym można wydłużyć godziny pracy, lepiej doświetlić sceny i filmować piękne plenery.
Ostatnio byłaś na Sri Lance, skąd przywiozłaś tajemniczą nitkę, którą nosisz na lewej ręce...
- Zawiązał mi ją mnich w świątyni buddyjskiej. To nitka, która ma mnie chronić przed złem i przyciągać szczęście. Na razie się sprawdza, zobaczymy, co będzie dalej (śmiech). Podchodzę do tego z dystansem, ale lubię amulety, które nas wspierają. To nie jest czarna magia i dziwne obrzędy, tylko coś, co ma pomóc i doładować nas dobrą energią. Dostałam tę nitkę w medytacyjnej, miłej atmosferze. Przypomina mi tamte chwile.
Masz inne amulety?
- Uwielbiam ezoterykę, wróżby i numerologię. Zwracam uwagę na daty i znaki zodiaku. Jestem zodiakalną wagą, czasami mam problemy z podejmowaniem decyzji, więc wspomagam się astrologią. Śmieję się, że gdybym nie była aktorką, zostałabym wróżką.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski