"Barwy szczęścia": W obronie Lary
Pracuje w oddziale regionalnym TVP w Bydgoszczy, gdzie współprowadzi program "Region na dzień dobry", ale jej główne zajęcie to aktorstwo. Lara, którą Malwina Turek gra w "Barwach szczęścia", po odrzuceniu przez Adriana, zaczęła prześladować wybrankę jego serca Iwonę. Właśnie została zatrzymana przez policję, ale nie odpuści. Dojdzie do dramatycznych wydarzeń...
Co tu dużo mówić, Lara, którą grasz w "Barwach szczęścia", zamieniła życie Iwony w koszmar.
- A może Lara też przeżywa wewnętrznie emocjonalny koszmar? Na pewno namieszała i będzie mieszać, ale to dobrze. Żeby było atrakcyjnie dla widzów i aktorów, postaci muszą wzbudzać emocje. Wierzę, że wątek Lary dodał pikanterii "Barwom szczęścia" i losom kilku bohaterów.
- Wydaje mi się, że jej postępowanie jest czymś w rodzaju zemsty na Adrianie połączonej z obroną przed zranieniem. Jest agresywna, prześladuje Iwonę i zawzięcie dąży do celu. Nie myśli racjonalnie o konsekwencjach swojego zachowania, bo inaczej nie walczyłaby w ten sposób o miłość. Uczuć nie zdobywa się siłą. Larze brakuje spokoju, dojrzałości emocjonalnej, jest zagubiona.
Moim zdaniem dużą część winy za to, co się dzieje, ponosi Adrian, który wykorzystał i skrzywdził twoją bohaterkę.
- Nie jest jasno powiedziane, jak silna wieź łączyła Larę i Adriana. Pod koniec ich związku Świderski dawał mojej bohaterce do zrozumienia, że ta znajomość jest dla niego wyłącznie jednym z przelotnych romansów. A ona, niestety, zaangażowała się uczuciowo. Mamy do czynienia z nieszczęśliwą miłością. Być może Lara nie wyciągnęła wniosków, nie słuchała i nie chciała zrozumieć tego, co dobitnie komunikował jej Adrian. A może dała się zmanipulować? Myślę, że to się wyjaśni w kolejnych odcinkach serialu.
Co stanie się z Larą po zdemaskowaniu jej jako prześladowczyni Iwony?
- Po napaści na Iwonę zostanie zatrzymana przez policję. Dla eleganckiej kobiety takiej jak ona, która - chociaż jej działania mogą temu przeczyć - posiada kulturę osobistą, to będzie poniżające, traumatyczne zdarzenie. Na własne życzenie znajdzie się w niekomfortowej sytuacji. W tym wątku najważniejsza jest walka o miłość, pewne zaślepienie. Na pewno Lara łatwo się nie podda. Dojdzie do dramatycznych wydarzeń z jej udziałem. To, co robi, jest mi obce, ale tym bardziej ciekawe dla mnie jako aktorki. Pierwszy raz gram czarny charakter, dotąd wcielałam się wyłącznie w sympatyczne postaci o miłym usposobieniu.
Co jeszcze, oprócz pracy na planie "Barw szczęścia", zajmuje cię zawodowo?
- Pracuję w Telewizji Polskiej, w regionalnym oddziale w Bydgoszczy, między innymi jako jedna ze współprowadzących program "Region na dzień dobry". To dla mnie bardzo duże wyzwanie. Na scenie czy planie wcielam się w postaci, chowam się za nimi, gram, mam większe pole manewru, mogę usprawiedliwić się artystycznie. Gdy prowadzę na żywo program w telewizji jako dziennikarka, jestem sobą, Malwiną Turek. To mnie oceniają widzowie, to ja jestem zabawna albo nie.
Jaką drogą dotarłaś do telewizji?
- W zeszłym roku, przed ukończeniem studiów w Akademii Teatralnej, napisałam podania do warszawskiego i - ze względów osobistych - bydgoskiego oddziału TVP z prośbą o praktyki. Poprosiłam o najdłuższe, jakie można było dostać, bo chciałam się jak najwięcej nauczyć. Przyjęto mnie w Bydgoszczy, z czego bardzo się cieszę. Kujawy i Pomorze są dla mnie nowe, pochodzę z innego regionu Polski. Musiałam się dużo nauczyć o tym miejscu, w krótkim czasie poznać jego uroki. Jestem zadowolona i wdzięczna, że dano mi taki kredyt zaufania. Ta praca daje mi dużo satysfakcji, mogę się rozwijać.
Skąd pochodzisz?
- Z Katowic, jestem Ślązaczką. Spędziłam kilka lat w Warszawie, gdzie studiowałam, a teraz mieszkam w Bydgoszczy, która bardzo mi się podoba. Moja wędrówka się wydłużyła. Czasami, żeby zrealizować marzenia, trzeba podjąć wyzwanie i opuścić rodzinne strony. Mam doświadczenie w tej materii. Byłam niespokojnym duchem, często przeprowadzaliśmy się z rodzicami, kilka razy zmieniałam szkołę. To mnie uodporniło i nauczyło wdrażać się w nowe środowisko. Śląsk jest bliski mojemu sercu, tęsknię za miejscami z dzieciństwa, za Katowicami, Rudą Śląską. Może na pierwszy rzut oka nie wszystko jest tam urokliwe, ale ja nie dostrzegam mankamentów. To moje rodzinne strony, do których mam sentyment. Lubię kopalnie i familoki, to część naszej lokalnej tożsamości.
Czy w twojej rodzinie są tradycje artystyczne, aktorskie?
- Moja babcia trochę śpiewała i występowała na Śląsku, ale nie była zawodową aktorką, nie miała takiego wykształcenia. To bliska mi dusza, chociaż nigdy jej o tym nie powiedziałam, bo nie zdążyłam. Czasami, gdy gasną światła na widowni, a mnie oświetla reflektor na scenie, czuję jej obecność. Mam wrażenie, że mnie dopinguje.
Rozmawiał Kuba Zajkowski