"Barwy szczęścia": Tragedia Zosi... Jej synek nie żyje!
Chowański (Jacek Rozenek) dowie się od Firleja (Andrzej Glazer), że jego byłą asystentkę - Zosię (Joanna Moro) - spotkała niedawno wielka tragedia. - Trzy miesiące temu zmarł jej synek - powie mu Ignacy.
W 1780. odcinku "Barw szczęścia" (emisja w TVP2 w piątek 12 stycznia o godzinie 20.05) Artur zjawi się w swoim biurze, by podpisać czekające na niego od dawna dokumenty. Przeprosi Firleja za to, że zostawił firmę na jego głowie.
- Wiem, że ma pan teraz trudny czas. Tyle nieszczęść w jednym czasie... Najpierw tragedia pani Zosi, potem pana i pani Marty - powie mu Ignacy.
- Zosi? A co jej się stało? - zainteresuje się Chowański.
Okaże się, że synek Karnickiej zmarł trzy miesiące temu w ośrodku dla dzieci chorujących na autyzm.
- Miał silny atak epilepsji i podobno uderzył głową o posadzkę - poinformuje szefa Firlej.
Artur od razu zadzwoni do Zosi i zaprosi ją na kawę.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapyta ją, a ona stwierdzi, że po prostu nie chciała dokładać mu problemów.
- Byłeś w szpitalu, w słabej formie... - powie i doda, że wciąż nie może się pogodzić z tym, że straciła syna.
- Wszyscy mówią, że czas leczy rany - wyszepcze Chowański, widząc łzy spływające po policzkach Zosi.
- Wiem, że muszę żyć dalej, ale to tak strasznie boli - zaszlocha Karnicka i przytuli się do Artura.
Zosia wyzna przyjacielowi, że cały czas zastanawia się, czy gdyby była w ośrodku w momencie, gdy jej syn dostał padaczki, umiałaby mu pomóc.
- Może uratowałabym Marcinka - westchnie.
Chowański powie jej, że nie powinna się obwiniać o śmierć synka.
- A ty? Nie obwiniałeś się po zniknięciu Marty? - zapyta go Zosia.
- To było co innego. Gdybym nie pojechał w góry drugi raz, to Marta by się ze mną nie rozstała. Nie wyjechałaby do Białegostoku, nie wsiadłaby do tego pociągu i nie trafiła na tego bydlaka - stwierdzi Artur i doda, że gdyby mógł, zabiłby Krzepińskiego (Marek Kossakowski).
- Przynajmniej nie czułbym się bezradny - powie i zaproponuje Zosi, że pojedzie z nią na cmentarz na grób Marcinka.
- Dzięki, ale wolę być sama... Ale jeśli będziesz chciał jeszcze kiedyś pogadać, to zadzwoń - usłyszy.