"Barwy szczęścia": Stańscy handlują dziećmi?
Bożena i Bruno znów wpadną w kłopoty - po tym, jak w ich hotelu zostało porzucone niemowlę. Stańska od razu otoczy chłopca opieką, aż do przyjazdu odpowiednich służb.
- Wszystko będzie dobrze, maleńki... Tutaj jesteś bezpieczny. Śpij sobie, odpoczywaj... Przed tobą całe życie, kochany... Całe, dobre życie i bardzo dużo miłości...
Później malec trafi jednak do pogotowia opiekuńczego...
Policja zacznie drobiazgowe śledztwo - podejrzewając, że hotel Stańskich był miejscem nielegalnego handlu dziećmi... i że Bruno jest w to zamieszany.
- Pańscy pracownicy opowiedzieli nam o kilku wcześniejszych przypadkach płaczących dzieci w pokojach... Nic pan o tym nie wiedział?(...) A co nam pan opowie o wydarzeniach, które miały jeszcze wcześniej miejsce w pańskim hotelu?(...) Tam, gdzie pojawia się hazard, są też pieniądze, długi, ludzie z kryminalną przeszłością...
- Może te sprawy się łączą, panie Stański?
Tymczasem Bożena, mimo upływu czasu, wciąż będzie zamartwiać się chłopca, którego przez kilka godzin trzymała w ramionach...
- Jak sobie pomyślę, że są na tym świecie ludzie, którzy traktują własne dziecko jak towar... jak rzecz, którą można przehandlować, bez żalu, wyłącznie z myślą o pieniądzach... po prostu nie mieści mi się to w głowie! On jest taki malutki, bezradny i samotny... A ja tak bardzo chciałabym mu pomóc...