"Barwy szczęścia": Porwanie Amelii
Wkrótce Amelia (Stanisława Celińska) padnie ofiarą porywaczy. Straci przytomność i... wzrok!
Do porwania dojdzie na oczach Mirka (Paweł Ferens), partnera Bożeny (Marieta Żukowska). Niestety, mężczyzna nie będzie miał czasu na jakąkolwiek reakcję. Zobaczy tylko, jak dwóch zamaskowanych ochroniarzy siłą pakuje starszą panią do furgonetki.
Tego dnia Amelia zwierzy się Mirkowi, że zamierza wieczorem iść na zebranie Komitetu Ochrony Lokatorów.
- Obawiam się, że Kukliński (Krzysztof Franieczek) znów z czymś wyskoczy - doda wyraźnie podenerwowana.
Intuicja jej nie myli. Kukliński będzie obserwował spotkanie pod kamienicą. Usłyszy, że mieszkańcy skarżą się na podwyżkę czynszu i brak bieżącej wody. Pazerny kamienicznik uzna, że prowodyrką tej społecznej inicjatywy jest Amelia i postanowi ją uciszyć. Wpadnie na pomysł porwania jej...
Tymczasem Mirek zdecyduje się odnaleźć kobietę na własną rękę. Wcześniej spotka się ze znajomym byłym policjantem, by zdobyć informacje na temat Kuklińskiego i poprosić mężczyznę o pomoc. Ruszy na poszukiwania, zabierając m.in. kominiarkę i gaz.
W tym czasie zakrwawiona, zakneblowana i związana Amelia będzie leżała w pustym baraku.
Mirek zacznie obserwować dom Kuklińskiego. Akurat podjedzie tam furgonetka, z której wysiądzie dwóch ochroniarzy.
Pojawi się kamienicznik i wręczy im pieniądze. Znajomy były gliniarz zadzwoni do kolegi z policji z prośbą o lokalizację sygnału telefonu Amelii.
W tym czasie Wiśniewski (Kazimierz Mazur) będzie pomstował na Mirka, że przekonał Amelię do walki z kamienicznikiem. Bożenie nie spodobają się te oskarżenia. Na szczęście Tomasz szybko przeprosi za swoje słowa i wyzna, że kocha Amelię.
Gdy ochroniarze będą ciągnąć nieprzytomną Amelię w kierunku dużego worka i łopat, w ostatniej chwili pojawią się Mirek z kumplem.
Wkroczy też policja. Stróże prawa zakują porywaczy w kajdanki. Amelia odzyska przytomność, ale okaże się, że ... nie widzi. Nie wiadomo, czy odzyska wzrok! Trafi do szpitala. Dostanie mnóstwo listów z życzeniami od pełnych podziwu ludzi. Tylko, czy będzie mogła je kiedyś przeczytać?
a.im.