"Barwy szczęścia": Pippi Langstrumpf z tatuażem - rozmowa z Heleną Englert
Jest córką aktorów - Beaty Ścibakówny i Jana Englerta, ale ma dopiero szesnaście lat i jeszcze nie wie, czy pójdzie w ich ślady. W podjęciu decyzji może jej pomóc praca na planie „Barw szczęścia”. Od niedawna wciela się w tym serialu w kontrowersyjną nastolatkę Angelę, która zamieni w koszmar życie Kajtka i jego dziewczyny Oliwki.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że Angela, którą grasz w "Barwach szczęścia", jest złą prowokatorką. Według mnie to wrażliwa nastolatka, która dużo przeżyła...
- Mam wrażenie, że ona zawsze miała w sobie nutkę ekstrawagancji, która nie do końca wpisuje się w szablon wrażliwej nastolatki po przejściach. Biorąc pod uwagę, jak się ubiera, zachowuje i jaki ma sposób myślenia, dochodzę do wniosku, że nigdy nie była konwencjonalna. Jest wyrazista i ma swój styl, a przeżycia związane ze śmiercią mamy i dziadków jeszcze bardziej podburzyły tę część jej osobowości. Niby jest silna i twarda, ale pod tą maską skrywa wrażliwość, co widzowie zobaczą zwłaszcza w scenach z Kajtkiem (Jakub Dmochowski - przyp. aut.).
Co w najbliższych odcinkach wydarzy się w życiu twojej bohaterki?
- Pierwsze miesiące w nowym otoczeniu będą dla niej bardzo trudne. Przyleciała do Polski, obcego kraju, gdzie ma zacząć kolejny etap życia u boku ojca (Kacper Krupski - przyp. aut.), którego wcześniej nie znała, i jego partnerki Magdy (Honorata Witańska - przyp. aut.). W głowie Angeli będą kłębiły się złe myśli, będzie w fatalnym stanie psychicznym. Zacznie uciekać do swojego świata, podejmie próby samookaleczenia się.
Czy komuś uda się do niej zbliżyć?
- Początkowo, mimo usilnych prób ojca i Magdy, nie pozwoli na to nikomu. Z czasem znajdzie nic porozumienia z Anną (Dorota Kolak - przyp. aut.), która będzie jej nauczycielką języka polskiego i zarazem przewodniczką po nowej rzeczywistości. Dzięki niej zacznie się odnajdować i w jakimś stopniu ustabilizuje się psychicznie.
Jej życie zmieni także znajomość z Kajtkiem.
- Angela się w nim zakocha; to będzie jej pierwsza, burzliwa miłość. Moja bohaterka jest nieskoordynowana emocjonalnie; jej próby przekonania do siebie Kajtka będą przynosiły efekty odwrotne od zamierzonych. W pewnym momencie stanie się chorobliwie zazdrosna o Oliwkę (Wiktora Gąsiewska - przyp. aut.) i agresywna. Dojdzie do wielu bardzo nieprzyjemnych zdarzeń.
Twoja bohaterka nie radzi sobie z emocjami, w związku z czym masz do grania wiele trudnych scen. Która była dla ciebie największym wyzwaniem?
- W przypadku tej postaci każda scena ma drugie dno. Nie do końca wiadomo, czy ona mówi coś na poważnie, czy żartuje albo ironizuje. Miałam bardzo dużo trudnych scen, ale najbardziej w pamięci zapadła mi jedna z pierwszych, które nagrywałam. Krótka, bez słów, w której Angela okaleczała się żyletką w swoim pokoju. To było dla mnie wymagające pod względem psychicznym i technicznym. Nie musiałam nic mówić, ale bardzo dużo działo się w mojej głowie. Wyzwaniem była dla mnie sekwencja scen z dwoma mężczyznami, którzy próbowali upić i wykorzystać moją bohaterkę. Trudno było mi wyobrazić sobie tę sytuację, bo - na szczęście - nie mam do czynienia z takimi ekstremalnymi zdarzeniami.
Czy, budując tę postać, inspirowałaś się jakąś postacią filmową bądź literacką?
- Mam wrażenie, że powstaje dużo postaci Angelopodobnych, ale moja bohaterka jest jedyna w swoim rodzaju. Ma w sobie dużo groteski, w związku z czym przypomina trochę Pippi Langstrumpf. Z kolei z wyglądu wydaje mi się podobna do głównej bohaterki filmu "Dziewczyna z tatuażem".
Prosisz czasami o rady zawodowe aktorów, z którymi grasz w "Barw szczęścia"?
- Jeśli mam wątpliwości, pytam, ale nie robię tego często. Nie chodzi o to, że wszystko wiem najlepiej, po prostu lubię przygotować się sama. Myślę o mojej postaci, próbuję i zastanawiam się, jak mogą wyglądać kolejne sceny z jej udziałem. Przychodzę na plan z pomysłem. Czasami spodoba się reżyserowi, czasami nie, pojawiają się uwagi i wskazówki, do których staram się dostosować.
Z kim na planie nawiązałaś najlepszy kontakt?
- Z Wiktorią Gąsiewską, która gra Oliwkę, i Kubą Dmochowskim, czyli serialowym Kajtkiem. To są moi rówieśnicy, z nimi najłatwiej nawiązać mi kontakt wykraczający poza sprawy zawodowe. Mieliśmy dużo wspólnych scen w lipcu i sierpniu. Często pracowaliśmy nad Wisłą w Warszawie; realizowaliśmy między innymi zdjęcia z udziałem kaskaderów. Dobrze to wspominam.
Zamierzasz w przyszłości zostać aktorką?
- Trzeba mierzyć siły na zamiary. Próbuję różnych rzeczy, teraz gram w "Barwach szczęścia". Na razie jestem na etapie bardzo przyjemnej, inspirującej przygody. Zobaczymy, czy sobie poradzę i czy mi się to spodoba w dłuższej perspektywie. Jeśli wyjdzie w miarę w porządku, zacznę myśleć o kolejnych krokach w kierunku aktorstwa. Nie chcę deklarować, że na pewno wybiorę taką drogę, bo w moim życiu wszystko szybko się zmienia. Mam tyle pomysłów...
Rozmawiał: Kuba Zajkowski