Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 20171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Orina wielowymiarowa - rozmowa z Oriną Krajewską

Zajmuje się działalnością prozdrowotną, kieruje fundacją i pisze książki, ale ma czas na aktorstwo, które wciąż jest dla niej ważne. Celina, jej bohaterka w „Barwach szczęścia”, wzbudza wiele kontrowersji. Czy w najbliższych odcinkach serialu pokaże inne, lepsze oblicze?

Piszesz książki, zajmujesz się edukacją prozdrowotną, jesteś prezeską zarządu fundacji Małgosi Braunek Bądź. Aktorstwo to dla ciebie dodatek? Hobby?

- Aktorstwo to jedna ze składowych mojego życia, jedna z dróg. Nauczyłam się i polubiłam siebie w wersji wielowymiarowej. Balansuję między działalnością społeczną, charytatywną, od niedawna pisarską, a aktorstwem. Teraz wszystko składa się w całość, dobrze się czuję, będąc trochę tu, trochę tu. Kiedyś aktorstwo było dla mnie jedyną drogą, nie wyobrażałam sobie, że mogę zawodowo robić coś poza nim, co oczywiście wiązało się z bardzo dużą presją. Wkroczyłam na tę ścieżkę z wielkimi oczekiwaniami i ambicjami. Odkąd wpuściłam do swojego życia więcej powietrza i realizuję się na różnych polach, paradoksalnie cieszę się nim bardziej. Doszłam do etapu, w którym podchodzę do aktorstwa na luzie.

Gdzie leżą źródła tej przemiany?

Reklama

- Praca na planie to tylko pewna część aktorstwa. Reszta to chodzenie na castingi, zdjęcia próbne, rozterki, mierzenie się ze swoim ego, gdy rola przechodzi obok nosa. Bardzo nie lubię rywalizacji, walki, dlatego wprowadziłam zmiany i powiedziałam - dość. Zrobiłam sobie przerwę, przestałam nerwowo zabiegać o role, zrezygnowałam z castingów i wyszłam z założenia, że co ma być, będzie. Odpuściłam i wyszło mi to na dobre. Skupiłam się na rozwoju, robiłam inne rzeczy, a po jakimś czasie producenci "Barw szczęścia" zaproponowali mi rolę Celiny, co mnie bardzo ucieszyło.

Co sądzisz o swojej bohaterce? Jak ją można scharakteryzować?

- Trudno ją jednoznacznie określić. Zaczęła od pokazania się z nie najlepszej strony - wprowadzała ferment wszędzie, gdzie się pojawiła. Na początku była zamieszana w aferę z Bożeną (Marieta Żukowska - przyp. aut.), potem miała przejścia z Frankiem (Mateusz Banasiuk - przyp. aut.), teraz jest na etapie ciągłych kłótni z Reginą (Kamila Kamińska - przyp. aut.). Żadna postać nie jest jednowymiarowa; wiem że Celina ma potencjał, by zaprezentować się z innej perspektywy. Spotkało ją w życiu dużo złego, zbudowała sobie tarczę emocjonalną, ale w głębi jest wrażliwa i mam nadzieję, że coraz częściej będzie się dawała poznać z tej strony. Ta postać ma kilka dróg rozwoju, możliwości jest sporo - zobaczymy, co się wydarzy. Nie mam żadnych przecieków od scenarzystów; przechodzę naukę nieprzywiązywania się i cierpliwości. Dostajemy scenariusze kilkunastu odcinków do przodu i to musi nam wystarczyć.

Może, tak jak ty, Celina zajmie się propagowaniem prozdrowotnego podejścia do życia?

- Postać Celiny jest zupełnie inna niż ja. Dzięki niej mam odbicie - mogę robić coś, czego sama nigdy bym nie zrobiła. Podoba mi się, że jest zadziorą, że nie odpuszcza i - w przeciwieństwie do mnie - lubi rywalizację. Ale oczywiście, gdyby Celina zajęła się taką działalnością jak ja, mogłabym za jej pośrednictwem przemycać więcej treści, na których mi zależy.

A na czym ci zależy?

- Określam się jako poszukiwacz i "udostępniacz" wiedzy (śmiech). Sama mogę mówić z perspektywy własnego doświadczenia zgromadzonego na przestrzeni lat, ale to nie jest rzetelna wiedza poparta wieloletnimi badaniami i pracą naukową. Staram się propagować dorobek wybitnych specjalistów w dziedzinie zdrowia i tak zwanej medycyny integralnej. Poprzez Fundację Małgosi Braunek Bądź, którą założyliśmy z rodziną, tworzymy platformę, gdzie wspaniali edukatorzy mogą przedstawiać swoje cenne opinie.

Elementem tej platformy jest twoja książka "Holistyczne ścieżki zdrowia", która jest zbiorem rozmów z takimi wybitnymi osobowościami.

- Spotkania i rozmowy ze specjalistami, naukowcami i terapeutami reprezentującymi różne podejścia do zdrowia są niezwykle rozwijające. Prowadzę również autorski cykl wywiadów w magazynie Sens "sensowne ścieżki zdrowia", ruszyłam z podcastem "kierunek zdrowie" na Storytel, który też dotyczy zdrowia i zabrałam się za pisanie drugiej książki.

- Pierwszy wywiad w życiu przeprowadziłam we wrześniu dwa i pół roku temu; powstał na potrzeby "Holistycznych ścieżek zdrowia". To było bardzo trudne! Słuchać kogoś, jednocześnie trzymać się pytań, a potem umiejętnie, by zachować myśl i charakter wypowiedzi rozmówcy, przełożyć język mówiony na pisany. Wielkie wyzwanie i świetna, rozwojowa przygoda!

Skąd wziął się u ciebie pomysł, by iść w życiu taką drogą?

- Zaczęło się od wyboru, co zrobić z doświadczeniem, nie wchodząc w szczegóły, które zebrałam, wspierając najbliższą osobę w chorobie. To absolutnie indywidualny, intymny wybór, który każdy podejmuje sam. Znam ludzi, którzy przeszli podobną drogę, zamykają drzwi, idą dalej i czerpią z tego siłę. Ja postanowiłam nadać temu wszystkiemu jakiś sens, zaczęłam od pytań, co możemy zrobić z trudnymi doświadczeniami życiowymi, jak ze sobą pracować i się transformować. To był pierwszy krok. Skupiłam się na pracy społecznej i mnie to wciągnęło.

Odnoszę wrażenie, że wszystko, co robisz, jest spójne, że wszystko do siebie pasuje.

- Staram się, żeby tak było. Widzę, że te wszystkie działania jakoś się wzajemnie zasilają. Dobrze mi z tym, co robię, ale staram się cięgle rozwijać. Chciałabym zagrać w ciekawym filmie, który by mnie spełnił i pozwolił dotknąć czegoś innego. Jeśli przyjdzie taka rola, będę bardzo szczęśliwa. Jeśli nie, mam co robić. Teraz bardzo się cieszę pracą na planie "Barw szczęścia", gdzie mam stały kontakt z aktorstwem i mogę spotykać się ze wspaniałymi, życzliwymi ludźmi. Wszyscy są świetnymi aktorami, trafił mi się super team.

- Ostatnie miesiące to była prawdziwa pogoń. Oprócz pracy zawodowej, rozwijamy działalność fundacji. W lutym odbył się zorganizowany przez nas II Kongres Medycyny Integralnej, stale organizujemy akcje edukacyjne. Żeby się w tym natłoku spraw nie pogubić, szukam chwil na świadome spotkanie ze sobą. Dzięki nim wiem, gdzie jestem i czego potrzebuję.

Tylko jak się zatrzymać, gdy ambicja ciągle nakręca do działania?

- Ambicja powinna być zdrowym impulsem do działania, wewnętrznym motorem, a nie przymusem. Staram się codziennie medytować. Bardzo ważne są dla mnie chwile ciszy, gdy staram się być uważna na to, co się dzieje. Mogę się przyjrzeć emocjom, które w sobie mam. Uwielbiam też jogę i w ogóle aktywność fizyczną. Kiedyś bardzo intensywnie trenowałam crossfit, ale okazało się, że mam dyskopatię, dlatego teraz wybieram mniej obciążające ćwiczenia.
Ze wszystkich rozmów przeprowadzonych z profesorami, specjalistami od różnych aspektów zdrowego życia, wyłania się jeden wspólny mianownik. Każdy z nich mówi to samo - najważniejsza jest systematyczność. Bez przeciążania, skakania na głęboką wodę, ale regularnie, małymi krokami. Wystarczy dziesięć minut ćwiczeń dziennie, które w perspektywie miesięcy i lat dadzą znakomite efekty. I to chyba jest dla mnie najważniejszą misją. Aktywizowanie do zmiany na lepsze.

Rozmawiał: Kuba Zajkowski

www.barwyszczescia.tvp.pl/
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy