"Barwy szczęścia": Nieoczekiwany gość ślubny
Na ślub Amelii i Tomasza przez przypadek trafi syn panny młodej, Bruno Stański. Czy pojedna się z matką?
- Wiem, że to trudne, że nie ma z nami dzisiaj twoich dzieci. Nie powinno tak być - powie Tomasz (Kazimierz Mazur) Amelii (Stanisława Celińska) na chwilę przed wyjściem z domu do Urzędu Stanu Cywilnego.
- Odrzucili mnie, widocznie sobie na to zasłużyłam - usłyszy od zapłakanej ukochanej, po czym zaproponuje, by... odwołali swój ślub!
Amelia nawet nie będzie chciała o tym słyszeć!
Wiśniewskiemu uda się przekonać narzeczoną, iż powinni cieszyć się tym, że mają przed sobą wiele wspaniałych i szczęśliwych chwil.
- Możemy zmienić przyszłość - przyzna mu rację Amelia. - Ale nie przeszłość - doda.
Kiedy państwo młodzi będą już w sali ślubów, do urzędu wpadnie spóźniona Bożena (Marieta Żukowska). Na korytarzu spotka Stańskiego (Lesław Żurek).
- To pan? - zapyta zdziwiona.
- Mam nadzieję, że nie idzie pani na swój ślub - zażartuje Bruno.
- Nie, nie na swój! Mojego ojca i pana mamy - zaskoczy go Wiśniewska.
Kilka minut później Stański stanie oko w oko z matką.
- Synku... Zostaniesz na moim ślubie? - wydusi przez łzy Amelia.
Bożena, tuż po złożeniu gratulacji nowożeńcom, podejdzie do stojącego na końcu sali Bruna.
- A pan? - spyta zachęcająco, spoglądając w stronę Amelii i Tomasza. Stański w końcu zdecyduje się do nich podejść.
- Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia - powie, a jego matka, nie kryjąc wzruszenia, zaprosi go na obiad.
- Nie mogę. Za dwie godziny mam samolot do Frankfurtu - odrzuci zaproszenie, a po chwili doda: - Ale zadzwonię do ciebie, mamo...
Amelia oprze się na ramieniu męża i wyszepcze, patrząc za oddalającym się Brunem: - Będę czekać, synku.
a.im.