"Barwy szczęścia": Matka go skrzywdziła
Jego bohater Bruno, biznesmen, który spędził większość życia w Australii, pojawi się w „Barwach szczęścia” ni stąd, ni zowąd. Z czasem okaże się, że jest synem Amelii, ale nie rzuci się jej w ramiona, bo przed laty go skrzywdziła. Być może dojdzie między nimi do pojednania dzięki... Bożenie.
Okazało się, że jesteś synem Stanisławy Celińskiej!
- Byłem pod wrażeniem, gdy usłyszałem, że mogę grać w "Barwach szczęścia" syna pani Stanisławy. To przyjemność spotkać się z nią na planie, miły akcent dla mnie w przygodzie z tą postacią.
Zwłaszcza, że waszych bohaterów łączy skomplikowana, niejednoznaczna relacja.
- Bruno pojawi się ni stąd, ni zowąd. Z biegiem odcinków widzowie dowiedzą się, dlaczego tak długo nie było go w Polsce, co się wcześniej wydarzyło między nim, a matką. A doszło do wielu zgrzytów, które spowodowały, że musieli się do siebie mocno zdystansować. Do tego stopnia, że mój bohater żył w Australii i nie kontaktował się z matką przez wiele lat. To dość trudna relacja, ale Bruno wrócił i zacznie się stykać z mamą w różnych okolicznościach. Ich spotkania będą na początku kostyczne, szorstkie, ale być może w przyszłości nastąpi przełamanie. Wydaje mi się, że jeśli się pogodzą, poprzedzi to długi, skomplikowany proces.
Żeby doszło do pojednania, Bruno musi przezwyciężyć gnębiący go od lat konflikt wewnętrzny.
- Z jednej strony to jego mama, z drugiej - wróg, który go skrzywdził. Miłość do matki cały czas konfrontuje się z nienawiścią. On cały czas myśli o tej relacji, ten problem w nim buzuje i nie daje spokoju. Nie wiem, czy zdołają odbudować więź, jaka łączyła ich przed laty; jestem ciekawy, jak rozwinie się ten wątek.
Na pewno ważną rolę odegra w nim Bożena, która - być może - niedługo zdobędzie serce Bruna.
- Poznają się w dość nietypowych okolicznościach. Bruno przyjdzie do pralni, by wyjąć pieniądze z marynarki, którą tam wcześniej zostawi. Okaże się, że zniknęły, a podejrzenia o kradzież padną na Bożenę. Wytworzy się napięta sytuacja, pojawi się policja. Na szczęście zamieszanie zostanie rozwiązane pozytywnie, a nasi bohaterowie zbliżą się do siebie i zaczną utrzymywać kontakt. Bruno będzie mógł rozmawiać z Bożeną o swojej mamie, z którą wiele lat nie miał styczności. Ona wie o niej znacznie więcej, zna ją i wiele jej zawdzięcza, patrzy na nią z innej perspektywy. Z czasem wszystko zacznie wskazywać na to, że Bożena i Bruno zwiążą się ze sobą. Czy tak się stanie, dowiemy się niebawem.
Z takiego obrotu sprawy niezadowolony będzie Borys, który tęsknym okiem spogląda w kierunku Bożeny.
- To nie będzie przyjemna znajomość. Nasi bohaterowie zaczną konkurować o kobietę, co zazwyczaj wiąże się z różnymi przykrościami. Borys nie przyjmie do wiadomości, że Bożena dobrze czuje się w towarzystwie Bruna. Myślę, że będzie ciekawie; to doda pikanterii przygodom mojego bohatera.
Przed chwilą wyszedłeś z próby w teatrze. Nad rolą w jakim spektaklu pracujesz?
- Robimy spektakl "Bóg mordu" w Teatrze Nowym w Słupsku w reżyserii dyrektora tej placówki, a mojego dobrego znajomego - Dominika Nowaka. Do premiery, która odbędzie się dwudziestego piątego czerwca, spędzę sporo czasu w Słupsku. To spokojne miasto, gdzie bardzo dobrze się wysypiam. Może dlatego, że ponoć jest tam najczystsze powietrze spośród wszystkich polskich miast liczących powyżej pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców. Próby do tego spektaklu zajmują mi obecnie najwięcej czasu, ale gram także w sztukach "Między łózkami" i "Single po japońsku", które wystawiamy w różnych częściach Polski. Ponadto czekam na efekt końcowy pracy nad filmem "Aurora Borealis" w reżyserii Márty Mészáros.
Możesz powiedzieć więcej na temat tego filmu? O czym jest? Jaką grasz w nim rolę?
- Mam w kontrakcie klauzulę, która zabrania mi opowiadania o szczegółach tej produkcji - nie mogę zdradzać, o czym jest film, kogo gram. Wszystkie zdjęcia już powstały, pracowaliśmy na Węgrzech i w Austrii, a obecnie trwa montaż - tyle mogę powiedzieć.
Jest jeszcze film "Klezmer", w którym grasz główną rolę.
- To wyjątkowo ciekawy film w reżyserii debiutanta Piotra Chrzana, który odnosi liczne sukcesy za granicą. Właśnie bierze udział w konkursie głównym międzynarodowego festiwalu filmowego w Pekinie, co o czymś świadczy. W Polsce "Klezmer" jest przyjmowany mało gościnnie. Jego dystrybucja nie jest oczywista, być może nie trafi do kin. To nie jest łatwy film, dotyka trudnych relacji polsko-żydowskich. Mocno mąci, jest przyczynkiem do dyskusji.
Rozmawiał Kuba Zajkowski