Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 20127
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Barwy szczęścia": Marzena Trybała nie wierzy w przyjaźń między kobietą a mężczyzną!

Marzena Trybała, czyli Elżbieta Żeleńska z "Barw szczęścia", jest przekonana, że kobiety może łączyć wielka przyjaźń "po grób", ale między kobietą a mężczyzną przyjaźń jest raczej niemożliwa. - Chyba że po ślubie, choć i tu szanse są marne - żartuje aktorka.

Marzena Trybała wierzy w bezinteresowną babską przyjaźń, która może przetrwać każdą burzę...

- Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam trzy przyjaciółki. I z całą odpowiedzialnością mówię, że mogę na nich bezwzględnie polegać - twierdzi aktorka, która pół wieku temu uważana była za jedną z największych seksbomb PRL-u.

- Sukcesy moich przyjaciółek, czy też coś fajnego, co im się w życiu wydarza, bardzo mnie cieszą, i mam nadzieję, mało, jestem przekonana, że jest również odwrotnie, to znaczy, że z drugiej strony jest taka sama reakcja. Wszelkie ich zmartwienia są dla mnie też wielkim kłopotem, bardzo się tym przejmuję. Przyjaźń to bardzo złożone pojęcie - mówi.

Reklama

Marzena Trybała nie kryje, że nigdy nie przyjaźniła się z żadnym mężczyzną.

- Między kobietą a mężczyzną zawsze w końcu zaczyna iskrzyć. Istnieje możliwość, że pozostaną przyjaciółmi, ale szanse są naprawdę marne - żartuje.

Marzena Trybała, nazywana kiedyś najchętniej rozbieraną przez reżyserów aktorką, od 40 lat jest żoną Jana Grebera znanego m.in. z epizodycznych ról w "07 zgłoś się", "Zmienników" i "Pensjonatu pod Różą". Odtwórczyni roli Elżbiety w "Barwach szczęścia" bardzo żałuje, że nie udało się jej... zaprzyjaźnić z mężczyzną, u boku którego idzie przez życie.

- Nie wykluczam przyjaźni w małżeństwie. Ja nawet z dużą zazdrością patrzę na takie związki, gdzie wydaje mi się, że między małżonkami taka przyjaźń istnieje. W moim związku, niestety - mimo, że się z tego śmieję i nie jest to do końca takie wesołe - tej wartości, tego zjawiska, nie udało nam się osiągnąć - wyznała w wywiadzie.

Marzena Trybała uważa, że istnieje pewien rodzaj odwiecznej walki między kobietą i mężczyzną, w której oboje dążą do dominacji i do przeciągnięcia liny na swoją stronę.

- W którymś momencie jednej lub drugiej stronie się to udaje i bardzo często wtedy następuje rozpad. Ale jeśli ta lina jest naciągnięta do granic możliwości, ale się nie daje przeciągnąć na żadną stronę, to taki związek ma szansę wytrzymać lata - twierdzi.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy