"Barwy szczęścia": Markowi Siudymowi stuknęła siedemdziesiątka!
Marek Siudym, czyli Anatol Koszyk z „Barw szczęścia”, żartuje, że niespecjalnie czuje różnicę między sobą sprzed 40 lat i teraz, bo wciąż jest w znakomitej formie fizycznej... - Dopiero gdy patrzę w lustro i widzę jakiegoś łysiejącego gościa, jestem w szoku, że to ja – mówi. 24 października aktor kończy 70 lat!
Marek Siudym wyznał niedawno w wywiadzie, że cały czas stara się być w dobrej formie i robi wszystko, by ciągle czuć się młodo.
- Jestem człowiekiem, który, by się dobrze czuć, musi być zmęczony. Lubię biegać, skakać, rozciągać się - mówi niezapomniany poseł Władysław Biernacki ze "Złotopolskich".
- Nie obawiam się starości. Boję się tylko bezradności i dlatego bardzo dbam o zdrowie i nie oszczędzam się. Nigdy nie byłem w szpitalu, nigdy poważnie nie zachorowałem... - dodaje.
W młodości aktor trenował biegi przełajowe, wiele lat zajmował się też zawodowo jeździectwem (był zawodnikiem w warszawskich klubach Lotnik i Legia).
- Ponad sto razy spadłem z konia. Zawsze jednak wstawałem, otrzepywałem się i nic mi nie było. Myślę, że dlatego, że mam dobrego Anioła Stróża i jestem zrobiony z dobrego materiału - żartuje.
Marek Siudym wcale nie zamierzał zostać aktorem. Marzył o studiowaniu malarstwa. Zdawał nawet do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi, ale nie został przyjęty, bo w dniu egzaminu nie miał... matury.
- Oblałem maturę. Członkowie komisji egzaminacyjnej na PWSSP po obejrzeniu moich prac stwierdzili, że dadzą mi szansę, ale warunkiem było dostarczenie we wrześniu świadectwa maturalnego, po poprawce... Musiało ono być jednak bardzo dobre, bo konkurencja była silna. No i nie podołałem - wspomina aktor.
Marek Siudym chciał też być zawodowym żołnierzem. Skończył szkołę podoficerską, został kapralem i niewiele brakowało, by został w wojsku.
- W armii spotkałem ludzi, którzy występowali w wojskowym zespole estradowym. Przyglądałem się ich pracy i spodobało mi się. Postanowiłem powalczyć o indeks szkoły teatralnej w Warszawie. Tak naprawdę nie chciałem być aktorem, tylko zdać na jakieś wariackie studia i dobrze się bawić. Nie myślałem o tym, co będę robił potem - mówi.
- Może dlatego, że miałem luźny stosunek do egzaminów, zdałem je za pierwszym razem - dodaje.
Od chwili, gdy Marek Siudym po raz pierwszy stanął przed kamerą i zagrał słowackiego pogranicznika w jednym z odcinków "Przygód psa Cywila", minęło już 48 lat. Jednak prawdziwą popularność Marek Siudym zawdzięcza roli woźnicy węglarki w filmie "Miś" Stanisława Barei (1980 r.).
Aktor może się dziś pochwalić mnóstwem znakomitych ról serialowych, filmowych i teatralnych.
- Choć już dawno osiągnąłem wiek emerytalny, nie wybieram się na emeryturę - zapewnia.
W środę 24 października Marek Siudym kończy 70 lat. Czego sobie z tej okazji życzy?
- Chciałbym być zdrowy i jak najdłużej zachować w sobie dziecięcą wrażliwość i radość życia - mówi.