"Barwy szczęścia": Małżeństwa Magdy i Sebastiana nie da się już uratować...
Sebastian (Marek Krupski) oskarży Mirka (Oliwier Kozłowski) o kradzież telefonu, a Magdzie (Honorata Witańska) wyzna, że uważa, iż stworzenie rodziny zastępczej dla chłopaka i jego siostry nie było najlepszym pomysłem. Dzieciaki wrócą do domu dziecka...
W 1864. odcinku "Barw szczęścia" (emisja w TVP2 w środę 16 maja o godzinie 20.10) Kowalski wprost powie żonie, że nie jest w stanie pokochać Mirka i Luizy (Agata Świerczyńska) i ma coraz większe wątpliwości, czy powinni stworzyć rodzeństwu rodzinę zastępczą.
- Ta sytuacja mnie przerasta - westchnie.
- Nie zawiodę ich! - zdenerwuje się Magda.
- Obiecaliśmy im, że będą częścią naszej rodziny i zrobię wszystko, żeby dotrzymać słowa - stwierdzi i niespodziewanie poprosi Sebastiana, żeby pozostali małżeństwem do czasu załatwienia wszystkich formalności związanych z adopcją dzieciaków.
- Do czasu? Czyli potem się rozstaniemy? Czyli ja już cię nie obchodzę, ale chcesz udawać zgodne małżeństwo dla dobra tych dzieci? - zapyta Kowalski.
- Chyba możesz to dla mnie zrobić? - wyszepcze Magda.
Sebastian zwierzy się później Złotemu (Marcin Perchuć), że żona już go nie kocha i myśli tylko o Mirku i Luizie.
- Jestem jej potrzebny tylko do załatwienia formalności - stwierdzi.
Kowalski postanowi osobiście poinformować Mirka i jego siostrę, że zrezygnował z bycia ich zastępczym tatą. Pojedzie do domu dziecka i wprost powie rodzeństwu o tym, jaką decyzję podjął w ich sprawie.
Następnego dnia dyrektorka domu dziecka (Agata Świerczyńska) zawiadomi Magdę, że Luiza próbowała w nocy popełnić samobójstwo. Kowalska uzna, że to wina Sebastiana. Spoliczkuje męża i każe mu na zawsze wynieść się z jej życia.
- Nie chcę cię więcej widzieć! - krzyknie.
- Nie skreślaj mnie... Naprawimy to - wyszepcze Kowalski.
Magda powie mu, że ma zamiar sama posprzątać bałagan, który on narobił.
- Nie poddam się! Zawalczę sama o te dzieci... Ale naszego małżeństwa nie da się już uratować - stwierdzi i zapowie Sebastianowi, że wkrótce spotkają się na rozprawie rozwodowej.