Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 20171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Małgorzata Potocka była zaręczona z... Zygmuntem Malanowiczem

Małgorzata Potocka, czyli Jola Kozłowska z "Barw szczęścia", często mówi w wywiadach, że w jej życiu było dużo miłości, a mężczyźni, z którymi się wiązała, dawali jej mnóstwo szczęścia. Nie wszyscy wiedzą, że aktorka - będąc studentką - po uszy zakochała się w starszym od niej o 15 lat... Zygmuncie Malanowiczu, czyli niezapomnianym Tomaszu Ciećwierzu z "Domu".

Małgorzata Potocka poznała Zygmunta Malanowicza w 1973 roku na planie filmu "Hubal", w którym zagrała jako studentka pierwszego roku studiów. On był już wtedy znanym aktorem z ogromnym dorobkiem - miał na swoim koncie role w "Nożu w wodzie", "Polowaniu na muchy", "Krajobrazie po bitwie" i super popularnej "Stawce większej niż życie". Tysiące Polek szalało na jego punkcie... Małgorzacie Potockiej też bardzo się podobał...

Gorąca miłość między nimi wybuchła dwa lata później, podczas kręcenia w Leningradzie kostiumowego filmu "Jarosław Dąbrowski". On grał tytułowego Dąbrowskiego, ona jego żonę Pelagię, która wraz z nim zostaje zesłana na Sybir. Grając wiele wspólnych scen, tak bardzo zbliżyli się do siebie, że nie potrafili się już sobie oprzeć. Każdą wolną chwilę spędzali razem, trzymali się za ręce, gdy spacerowali po leningradzkich bulwarach podczas białych nocy, przemykali do wspólnego pokoju, starając się na początku ukryć to, co ich łączy. Ale tego ukryć się nie dało. Do Łodzi wrócili już razem. Wkrótce Zygmunt Malanowicz wprowadził się do mieszkania, które Małgorzata Potocka dostała w prezencie od rodziców.

Reklama

- Malanowicz cieszył się ogromnym powodzeniem u kobiet, był interesującym aktorem, więc nic dziwnego, że Małgorzata, sama będąc silną osobowością i ceniąc u ludzi indywidualizm, była nim zafascynowana - wspomina bliska koleżanka aktorki.

Wieczory w ich domu, kiedy Zygmunt grał na gitarze i śpiewał piękne romanse, przeszły wśród przyjaciół z tamtego okresu do historii. Małgorzata była bardzo młoda, bardzo ładna, a w dodatku pociągała wielu mężczyzn, więc nie wróżono jej związkowi z Zygmuntem długiego bytu. Tym bardziej, że wybitny aktor często zaglądał do kieliszka, co jego ukochaną doprowadzało ponoć do furii... Mimo to, wciąż trzymali się razem. Po trzech latach zaręczyli się i planowali ślub!

Nagle, zupełnie niespodziewanie, coś zaczęło się między nimi psuć. Koledzy aktorki wspominają, że Malanowicz był dość trudny w pożyciu i Małgorzata, biorąc pod uwagę jej niezależny charakter, i tak długo znosiła jego wady, wybuchy złości, a przede wszystkim niczym nieuzasadnioną zazdrość. Któregoś dnia wyniosła się z własnego domu, po prostu tak jak stała! Zabrała tylko... odkurzacz.


 

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy