"Barwy szczęścia": Katarzyna Zielińska lubi dzielić się tym, co ma, z potrzebującymi...
Katarzyna Zielińska, czyli Marta Walawska z "Barw szczęścia" i mecenas Laura Cyryło z "O mnie się nie martw", nie należy do grupy kobiet, które lubią szastać pieniędzmi i potrafią wydać ostatni grosz, byle tylko sprawić sobie przyjemność. Szacunku do pieniędzy i umiejętności dzielenia się nimi z potrzebującymi nauczył ją tata!
- Bardzo wcześnie widziałam, co to znaczy ciężka praca, bo pomagałam tacie w szklarni, która była jego wielką pasją. Nie kazał mi, sama chciałam... - mówi Katarzyna Zielińska.
Aktorka wspomina, że będąc nastolatką, spędzała sporo czasu w szklarniach taty. Pełła grządki, zakładała pierścienie na goździki, zbierała ogórki i pomidory, bo rodzice hodowali nie tylko kwiaty, ale też warzywa.
- Tam dowiedziałam się, jak ciężko trzeba zapracować na każdy grosz - twierdzi serialowa Marta z "Barw szczęścia".
Także tata nauczył Katarzynę Zielińską, że nie należy zbyt wielkiej wagi przywiązywać do... gromadzenia pieniędzy.
- Dzięki tacie zrozumiałam, że największą przyjemnością nie jest wkładanie wszystkiego do skarbonki, tylko rozbicie tej skarbonki i dzielenie się z innymi - powiedziała gwiazda "Barw szczęścia" w rozmowie z magazynem "Świat Kobiety".
Katarzyna Zielińska zawsze bardzo chętnie włącza się w różnego rodzaju akcje charytatywne, współpracuje z kilkoma fundacjami (m.in. "Kwiatem Kobiecości", Fundacją Anny Dymnej "Mimo wszystko", Fundacją Spełnionych Marzeń i Gwiazdy Dobroczynności), jest ambasadorką Instytutu Wspomagania Rozwoju Dziecka, na swojej tablicy na Facebooku namawia fanów, by pomagali najbardziej potrzebującym...
- Pomaganie innym to coś, z czego nigdy nie zrezygnuję - mówi aktorka.
- Dzięki tacie i temu, co wyniosłam z rodzinnego domu, nie mam w sobie zachłanności, tego "więcej, więcej", a mam za to przekonanie, że im więcej posiadam, tym bardziej powinnam się dzielić - twierdzi.