"Barwy szczęścia": Julita... porwana?
Julita spodziewa się dziecka… ale jej radość znów mogą zastąpić łzy.
W kolejnym tygodniu dziewczyna wybierze się na wyjazd integracyjny studentów - i w drodze nagle zniknie. Józek zgłosi od razu zaginięcie ukochanej na policji. Detektyw badający sprawę zacznie jednak mieć wątpliwości.
- Pańska żona już kiedyś zaginęła, pozorując własną śmierć...
- To co? Nie będziecie jej szukać? Bo kiedyś zrobiła coś głupiego? Złożę na pana skargę!
Sałatka będzie zdesperowany - i naprawdę przerażony. Tymczasem policja wpadnie na kolejny trop... tym razem związany z jego bratem. Jonasz odwiedzi kasyno, przegra wszystkie pieniądze - i zniknie tego samego dnia, co Julita.
A detektyw rzuci w końcu do Józka: - Weźmiemy pod uwagę wszystkie możliwości... łącznie z porwaniem dla okupu. Zakładam, że brat wszystko przegrał w tym kasynie. Zaciągnął dług, by się odegrać... Wiadomo, jak to się skończyło. Musi teraz wszystko spłacić, nie ma z czego... I co się wtedy robi?
- Uważa pan, że Julitę porwał mój brat? Dla okupu?!
- Nie wykluczam takiej możliwości.(...) Spróbujemy ustalić, gdzie ostatnio logował się telefon żony...
Kilka godzin później Sałatka odbierze telefon od porywacza - i po krótkiej rozmowie uzna, że dzwonił właśnie Jonasz. Choć głos mężczyzny będzie celowo zniekształcony... A gdy jego brat w końcu się "odnajdzie", Józek... o mało nie rzuci się na niego z pięściami!
- Gadaj, gdzie jest moja żona albo cię zabiję! Dzwoniłeś do mnie, szantażowałeś mnie! Wiem, że to ty!
Czy Jonasz naprawdę okaże się porywaczem? I czy Julita w końcu wróci do domu - cała i zdrowa?