"Barwy szczęścia": Franek w gorącej wodzie kąpany
W tym roku kariera Mateusza Banasiuka nabrała zawrotnego tempa, jest rozchwytywany zawodowo. Jesienią dołączył m.in. do obsady „Barw szczęścia”. Franek, którego gra w serialu, będzie walczył o odzyskanie przychylności swojej byłej dziewczyny Cariny, która spodziewa się z nim dziecka.
Co twój bohater wniesie do serialu "Barwy szczęścia"?
- Pojawił się w życiu Stefana (Krzysztof Kiersznowski), Walerii (Ewa Ziętek) i przede wszystkim swojej byłej dziewczyny, Cariny (Divine Kitenge-Martyńska). Przyjechał niespodziewanie na Zaciszną, bo dowiedział się, że zostanie ojcem, i postanowił przewartościować swój świat. Będzie chciał odpokutować winy z przeszłości i walczyć o rodzinę. Może coś do niego dotarło? Nikt nie jest jednowymiarowy, ludzie popełniają błędy, zdarza im się błądzić, a mój bohater ma do tego szczególną skłonność.
Jakie winy będzie chciał odpokutować?
- Z odcinka na odcinek widzowie będę coraz lepiej poznawali Franka i jego historię. Okaże się, że był lekkoduchem i imprezowiczem, który nie myślał o przyszłości. Najbardziej zależało mu na dobrej zabawie, skupiał się na sobie. Carinie zaczęło to doskwierać i w końcu się z nim rozstała.
Czy Carina ostatecznie wybaczy Frankowi?
- Franek - mimo wielu wad - to fajny człowiek z naturalnym urokiem osobistym, którego da się lubić. Szybko zyska przychylność większości bohaterów serialu. Wątpliwości będzie miał jedynie Stefan, co jest naturalne. Zna przeszłość Franka i mu nie ufa; będzie chciał uchronić córkę od kolejnych zawodów miłosnych i cierpienia. Zrobi wiele, by zniechęcić do niego Carinę, co w jakimś stopniu mu się uda. Franek będzie musiał udowodnić, że się zmienił i że jest teraz odpowiedzialnym mężczyzną, partnerem i ojcem.
- Mój bohater zadomowi się na Zacisznej - będzie pracował w firmie Borysa (Jakub Wieczorek) i Aldony (Elżbieta Romanowska), pozna Reginę (Kamila Kamińska). Kilka razy wpadnie w tarapaty i sporo namiesza. W tym wątku będzie mnóstwo emocji, bo gdy w życiu dwojga ludzi pojawia się dziecko, przychodzi czas na podejmowanie ważnych decyzji, co często bywa bardzo trudne.
Carina i Franek będą mieli syna, czy córkę?
- Syna, w którego porodzie mój bohater będzie miał duży udział. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale pierwszy raz grałem takie sceny; to było ciekawe doświadczenie. Ten wątek jest niezwykły, bo gramy z prawdziwym dzieckiem Divine, czyli serialowej Cariny. On jest jeszcze bardzo mały, trzeba się z nim delikatnie obchodzić. Może to jedno z tych dzieci, które będzie dorastało na oczach widzów? Było wiele takich przypadków, choćby Aleksandra Szwed. Pamiętamy ją jako uroczą dziewczynkę z serialu "Rodzina zastępcza", a dziś to piękna, świadoma swoich wdzięków kobieta.
Czyli jest co grać?
- Podoba mi się ta postać. Franek jest krnąbrny, w gorącej wodzie kąpany, działa pochopnie, ale jest przy tym sympatyczny i ma dobre intencje. Jest dosyć prostoduszny, bezpośredni, a jednocześnie wydaje mi się, że potrafi stanąć na wysokości zadania. Jeśli się na coś zdecyduje, trzyma się tego.
- Cenię sobie tę pracę także ze względu na partnerów, z którymi gram. Ewa Ziętek to odlotowa, przezabawna kobieta! Podśpiewuje między ujęciami, co kilka razy próbowałem uwiecznić. Na razie się denerwuje, gdy chcę ją nagrać, ale cały czas negocjujemy (śmiech). Niesamowity jest też Krzysztof Kiersznowski, którego znam z wielu znakomitych ról. To przyjemność grać z takim aktorem. Praca z Divine, która nie jest aktorką zawodową, również jest dla mnie interesującym doświadczeniem.
Niedawno pracowałeś także na planie dokumentu fabularyzowanego "Agaton" o Stanisławie Jankowskim.
- To jeden z ludzi, o którym warto opowiadać. Nie dość że był cichociemnym i powstańcem warszawskim, to później został architektem odpowiedzialnym za odbudowę Warszawy. Jeździł również po świecie i pomagał odbudowywać miasta po trzęsieniach ziemi, wybuchach wulkanów i innych kataklizmach. Był światły, inteligentny, a jednocześnie życzliwy, szczery i pozytywny, miał poczucie humoru. Cieszę się, że ten film powstał i że miałem przyjemność grać tak wyjątkową postać historyczną.
Jak wspominasz pracę nad widowiskiem "Wolność we krwi", które można było obejrzeć 15 sierpnia w Warszawie?
- To było ogromne przedsięwzięcie, w którego realizację zaangażowano mnóstwo osób. Stworzyliśmy widowisko z okazji stulecia odzyskania niepodległości przez naszą ojczyznę, które ukazuje losy kilku pokoleń Polaków. Część tego niezwykłego spektaklu była na żywo, cześć wyświetlana na telebimach. Na potrzeby tego projektu miałem przyjemność ponownie spotkać się z Marysią Tyszkiewicz z Teatru Studio Buffo, którą poznałem podczas nagrań programu "Twoja twarz brzmi znajomo". Zaśpiewaliśmy w duecie jedną z najpiękniejszych piosenek o miłości - "Z tobą chcę oglądać świat" Zbigniewa Wodeckiego.
Czy w takim nawale pracy masz czas dla siebie i rodziny?
- Rodzina jest dla mnie bardzo ważna. W najbliższym miesiącu mam tylko cztery dni wolnego, ale udaje mi się wygospodarować sporo czasu dla najbliższych. W Polsce nie jest jak w Hollywood, gdzie aktorzy pracują bardzo długo nad jednym projektem, a potem mają długą przerwę. U nas robi się kilka rzeczy naraz. Dużo pracuję, a i tak przyjmuję tylko część propozycji zawodowych, które otrzymuję. Czas nie jest z gumy, tydzień ma siedem dni, a doba 24 godziny. Dbam, by zachować odpowiednie proporcje między życiem prywatnym, a zawodowym. Nauczyłem się szybko regenerować i staram się jak najczęściej relaksować. Wiele radości i siły dają mi chwile spędzone z synem.
Czy ojcostwo cię zmieniło?
- Tak, chociaż nie stało się to z dnia na dzień. Z pewnych rzeczy wyrosłem, do innych dojrzałem. Trochę inaczej patrzę na świat. Zobaczyłem nowe kolory uczuć, inny wymiar miłości.
Rozmawiał Kuba Zajkowski