"Barwy szczęścia": Cztery kobiety i cztery dramaty.
Co spotka w kolejnym tygodniu Iwonę, Angelę, Malwinę i Julitę?
Iwona nadal będzie miała problemy, bo w przychodni zaczną jej unikać pacjenci - przekonani, że wizyta u doktor Pyrki to ryzyko śmierci. A dziewczyna wyzna w końcu bratu, że obawia się każdej kolejnej diagnozy. - Przez tę historię z panem Jareckim czegoś się o sobie dowiedziałam... Panicznie boję się błędu. Dopiero teraz wiem, jak się czuje lekarz, który nie stanie na wysokości zadania. Nie umiem tego udźwignąć...
Z kolei Angela poprosi Milewicza, by pojechał razem z nią w podróż dookoła świata... a później wyzna cicho: - Chciałabym, żebyśmy byli ze sobą na zawsze... I chciałabym mieć z tobą dziecko! Jej ukochany wcale się jednak z tego nie ucieszy. - To nie jest odpowiedni moment... - Aż tak cię przeraża wizja ojcostwa? - W każdym razie nie uskrzydla... Myślę, że mamy jeszcze na to czas! A koledzy doniosą w końcu dziewczynie, że Robert flirtuje w pracy z nauczycielką biologii - Kingą...
Tymczasem Malwina zdradzi Magdzie, że jej małżeństwo się rozpadło... i to już kilka miesięcy temu. - Zaczęło się psuć latem ubiegłego roku, kiedy miałam nawrót choroby... Przemek niby mi wybaczył zdradę z Frankiem, ale jak się okazało tylko pozornie. Mniej więcej w tym samym czasie zaczął uczyć angielskiego tę... Kurzajczyk! Ona cały czas prawiła mu komplementy, jaki to on zaradny i kreatywny... Nawet nie jestem w stanie robić mu wyrzutów. W końcu to moja wina...
Ciąg dalszy problemów Julity. W premierowych odcinkach dziewczyna straci nagle w pracy przytomność i trafi do szpitala, na oddział patologii ciąży. Józek od razu postanowi byłą ukochaną odwiedzić. A gdy spotka w szpitalu Urszulę, ta wyzna mu całą prawdę. - Dostała krwotoku. Chyba straciła dziecko... twoje dziecko. - Moje?... Kilka minut później lekarz przekaże jednak obojgu dobrą wiadomość - o tym, że ciążę udało się uratować. Przyszli rodzice zdecydują się w końcu na szczerą rozmowę.
- Nie chciałam cię w to wciągać... Po tym całym cyrku, jaki ci wcześniej zgotowałam... Nic od ciebie nie chcę, tak dla jasności! Żebyś mi nie zarzucał, że lecę na twoją kasę, karierę i Bóg wie, co tam jeszcze... - Daruj sobie, co? Mało żeśmy to wszystko skomplikowali? - Co... "wszystko"? - O Jezu... Ja mam to powiedzieć? - Co? - Że cię kocham. Mimo cyrku, który zmalowałaś... I będę cię kochał nadal. Nie płacz, głupia...
Czy Julitę i Józka czeka wymarzony, romantyczny "happy end"?