"Barwy szczęścia": Bożena Stachura wraca do seriali!
Widzowie pamiętają ją m.in. z „M jak miłość”. Jesienią zobaczymy ją w „Barwach szczęścia”.
Długo kazałaś czekać swoim fanom na kolejną rolę w serialu...
- Sama też się naczekałam (śmiech), ale powiem tak: warto było! Zaproponowano mi ciekawą, emocjonalną i pełną dramatyzmu rolę. Postać ma na imię Urszula. Jest matką 18-letniej Julity. Dziewczyny zbuntowanej i zakochanej w chłopaku, którego Urszula absolutnie nie akceptuje, mimo że wcale go nie zna. Córka postanawia z nim uciec i znika bez śladu. Po półrocznych poszukiwaniach zrozpaczona Urszula trafia do grupy wsparcia. Jest zupełnie rozbita, zapłakana, na lekach uspokajających i właśnie taką ją widzimy po raz pierwszy. Na zajęciach terapeutycznych poznaje Stefana, który nie ustaje w poszukiwaniach swojej ukochanej Walerii. Bardzo szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia...
Pamiętam, że rola w "Emce" zmobilizowała Cię do zrobienia prawa jazdy. Miałaś potem jeszcze podobne doświadczenia?
- Grażyna z "M jak miłość" do dziś pozostała najbardziej inspirującą mnie bohaterką. Dzięki niej nie tylko zrobiłam kurs nauki jazdy i kupiłam pierwsze auto, ale także opanowałam obsługę komputera.
Co Cię najbardziej relaksuje?
- Jazda samochodem w siną dal z muzyką Jacka Kleyffa w tle.
A co robisz, że czas w Twoim przypadku nie tyle stoi w miejscu, ile się cofa?
- (śmiech) Dzięki za pocieszenie... Niczego nie cofam, jeśli już, to chyłkiem wycofuję się z propozycji zabiegów odmładzających, bo po prostu panicznie się ich boję.
Rozm.: a.im.