"Barwy szczęścia": Bożena dostanie dobrą wiadomość
Bożena (Marieta Żukowska) będzie zrozpaczona, gdy dowie się, że rodzina, która opiekuje się Tadziem (Józef Trojanowski), chce zatrzymać chłopca na zawsze i stworzyć mu dom pełen ciepła i miłości. - Muszę to uszanować - powie Stańska Sabinie (Barbara Jonak), nie wiedząc, że wkrótce dostanie wiadomość, która zmieni jej życie...
W 2457 odcinku "Barw szczęścia" (emisja w poniedziałek 31 maja o godzinie 20.10 w TVP2) Sabina zauważy, że Bożena jest podminowana i smutna, choć przecież ukończyła warsztaty adopcyjne i powinna być radosna i szczęśliwa. Wprost zapyta Stańską, co się stało.
- Nie pozwolą nam stać się rodzicami Tadzia - usłyszy.
- Para, która się nim zajmuje, pokochała go... Nie chcą się z nim rozstawać, a ja muszę to zrozumieć i uszanować. A nie potrafię, naprawdę nie umiem - powie Bożena z trudem powstrzymując łzy.
Tomalowa poda jej szklankę wody i zacznie uspokajać, że być może nie wszystko jeszcze jest stracone.
- Może powinnaś walczyć - westchnie.
- Z czym? Z tymi ludźmi? Z ich miłością? - szepnie Stańska i doda, że musi teraz czymś się zająć, żeby nie zwariować.
- Na ból nie ma dobrego lekarstwa. Chyba tylko czas pomoże - uśmiechnie się czule Sabina.
- Czas bywa dobrym lekarzem. Wiem po sobie - powie.
Bożena zwierzy się jej, że pojawienie się Tadzia w jej życiu potraktowała jak znak. Właśnie z jego powodu zaczęła walczyć o swój związek z Brunem (Lesław Żurek).
- On potrzebował miłości, my potrzebowaliśmy jego... Nasze małżeństwo odrodziło się, poczuliśmy, że mamy wspólny cel, że w końcu jest po co żyć we dwoje, aż tu nagle... koniec. Wszystko stracone - stwierdzi, starając się zachować spokój.
Kilka godzin później Bożena spotka się z Brunem u Amelii (Stanisława Celińska) i Tomasza (Kazimierz Mazur). Okaże się, że Wiśniewscy ściągnęli ich do siebie, żeby zapewnić, że są razem z nimi w cierpieniu i zrobią wszystko, co w ich mocy, by im pomóc przetrwać jakoś trudny czas.
- Może Tadzio jednak nie był wam pisany... Może gdzieś tam czeka inne dziecko tak samo spragnione miłości? - wyszepcze Amelia.
- Spróbujcie zrozumieć, że Tadzio nie był dla nas jakimś tam przypadkowym dzieckiem, które można wymienić na inne, sztuka za sztukę. My go naprawdę pokochaliśmy - zdenerwuje się Bożena.
W tej samej chwili zacznie dzwonić telefon. Stańska zobaczy na wyświetlaczu nazwisko dyrektorki ośrodka adopcyjnego. Odbierze połączenie. Matuszewska (Magdalena Dębicka) powie jej, że muszą pilnie się spotkać.
Bożena i Bruno będą przekonani, że kobieta chce ich namówić do adopcji innego dziecka. Gdy jednak zjawią się w ośrodku, usłyszą, że... Tadzio może zostać ich synem!
- Ci państwo, którzy się nim teraz opiekują i którzy chcieli go adoptować, zrezygnowali z tego zamiaru. Doszli do wniosku, że chłopcu potrzeba o wiele młodszych rodziców. Na przykład... w państwa wieku - powie im Matuszewska.
Opiekunowie Tadzia postawią jednak Stańskim jeden warunek - żeby mogli utrzymywać kontakt z chłopcem. Czy Bożena się na to zgodzi?