"Barwy szczęścia": Będzie pikantnie
Od niedawna Katarzynę Glinkę możemy oglądać w serialu „Przyjaciółki”, gdzie gra niezależną kobietę sukcesu. Jej bohaterka zagości na planie polsatowskiej produkcji na dłużej, a to oznacza, że pojawi się też w kolejnej serii.
Możemy oglądać cię w "Przyjaciółkach", gdzie grasz Matyldę, panią prezes wielkiego banku. Podobno twoja bohaterka nieźle namiesza w życiu pewnej serialowej pary.
- To prawda. Matylda zalicza się do tego typu charakternych kobiet, którym niezwykle trudno się sprzeciwić. (śmiech) Jej podwładnym jest przystojny dyrektor marketingu Łukasz, grany przez Mikołaja Krawczyka, mąż serialowej Doroty (Agnieszka Sienkiewicz, red.).
I co z tej służbowej znajomości wyniknie?
- Jako że praca w korporacji zazwyczaj nie trwa tylko osiem godzin, spotykamy się także poza biurem. Pewnego popołudnia Dorota przyłapie nas, wychodzących z hotelu, i zrobi potworną scenę zazdrości. Jest bowiem przekonana, że mamy burzliwy romans. Dopiero w nowej serii okaże się, czy tak jest w rzeczywistości.
Czyli twoja przygoda z tym serialem zapowiada się na dłużej?
- Tak, jedna z intryg w nowych odcinkach skupi się wokół tej trójki, ale na razie więcej pikantnych szczegółów zdradzić nie mogę...
Praca na planie "Przyjaciółek" nie koliduje z innymi zobowiązaniami, w tym z obowiązkami w teatrze?
- Wszystko jest kwestią dobrej organizacji, więc nie mam z tym żadnego problemu. Cały czas z przyjemnością gram w "Barwach szczęścia" oraz w spektaklu "Czego nie widać" w warszawskim Teatrze Kwadrat. To jedna z najzabawniejszych angielskich fars! Pokazuje zakulisową bieganinę aktorów, jest czymś w rodzaju "teatru w teatrze". Jest to ciekawe doświadczenie grać dwie postaci jednocześnie: aktorkę na scenie i za kulisami.
W jakim repertuarze lepiej się czujesz: komediowym czy poważnym?
- Trudno mi to porównywać. Przyjemność sprawiają mi różne kreacje, choć akurat komedia jest moim ulubionym gatunkiem. Dobrze się w niej czuję. Niezależnie jednak, w jaką bohaterkę się wcielam, staram się swoją pracę wykonywać najlepiej, jak potrafię. Dla mnie wciąż fascynujące i ekscytujące w aktorstwie jest to, że mogę "wejść" w charakter innej osoby i jej oczami spoglądać na świat.
Od 10 lat grasz Kasię Górkę w "Barwach szczęścia". Który moment z pracy w tym serialu najbardziej zapadł ci w pamięć?
- Jednym z najtrudniejszych dla mnie wątków był z pewnością ten dotyczący białaczki mojego serialowego syna. Tym bardziej że w tamtym okresie chorował mój tata oraz jedna z moich bliskich przyjaciółek, której na szczęście udało się pokonać chorobę. Jestem bardzo wrażliwa na krzywdę dzieci i w tym wypadku ciężko było mi oddzielić prawdziwe emocje od tych udawanych, na potrzeby serialu. Zanim urodziłam mojego synka Filipa, dość często odwiedzałam dziecięce oddziały onkologiczne, lecz odkąd zostałam matką, ograniczyłam te wizyty. Za dużo by mnie kosztowały...
Rozmawiał ARTUR KRASICKI