Adrianna Biedrzyńska: Jej życie to gotowy scenariusz
Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku była jedną z najpopularniejszych polskich aktorek, laureatką Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, Wiktora oraz Złotej Kaczki. Adrianna Biedrzyńska zdobyła popularność oraz uznanie krytyków. Wraz z nadejściem XXI wieku jej kariera znacznie zwolniła.
Utalentowana aktorka ma na swoim koncie wiele wartych zapamiętania ról. Zagrała m.in. w "Maskaradzie", "Piłkarskim pokerze", "Dekalogu IV", "Pierścionku z orłem w koronie" oraz serialu "Fitness club". Wspinała się na wyżyny popularności.
Jednak z czasem media zamiast o jej występach zaczęły rozpisywać się o życiu prywatnym aktorki. Adrianna Biedrzyńska zaznała wielu tragedii. Mimo to nadal zachowuje uśmiech na twarzy i zaraża optymizmem.
Pod koniec lat 90. Biedrzyńska zniknęła z ekranów. Kilka lat później wróciła za sprawą wielkiego skandalu. W 2003 roku media w całej Polsce informowały, że mąż aktorki wyłudzał pieniądze od znajomych. Gdy nieczyste interesy wyszły na jaw, Biedrzyńska odcięła się od sprawy. Jedną z osób poszkodowanych był Tomasz Stockinger.
"To ukartowany spisek! Jestem przekonany, że rola Ady nie była przypadkowa" - mówił później w jednym z tabloidów. Aktorka zorganizowała nawet konferencję prasową, podczas której przysięgała, że nie ma nic wspólnego ze skandalem i również została oszukana przez męża.
"Czuję się zeszmacona. Jak ja mam teraz działać? Jak ja mam żyć? Jestem odsuwana od życia towarzyskiego, nawet moją matkę nagabują i szkalują. Ja nie jestem aferzystką" - mówiła. Część branży odsunęła się od niej i została skazana na towarzyski ostracyzm. Początkowo twierdziła, że rozstanie się z mężem, ale wkrótce do niego wróciła.
Weź udział i wygraj! Każdego dnia czeka ponad 20 000 złotych- kliknij i sprawdź
W tym roku świętujemy swoje 20-lecie i mamy dla Ciebie niespodziankę. Masz szansę wygrać wielką gotówkę już dziś! Zapraszamy do udziału w Multiloterii. Każdego dnia do wygrania minimum 20 000 złotych, a w wybrane dni grudnia nawet 40 000 złotych! Dołącz do tysięcy Internautów biorących udział w grze! Kliknij link GRAM o duże pieniądze już teraz!
W 2006 roku znowu zrobiło się o niej głośno. Aktorka została zwabiona przez swojego fana, który podawał się za organizatora konkursu recytatorskiego i chciał, by aktorka została jurorką. Mężczyzna miał ją porwać i przez kilka godzin więzić w domku letniskowym. Mówił później, że chciał z nią spędzić swoje urodziny.
Adrianna Biedrzyńska poinformowała o sprawie policję oraz media. Niestety, część osób twierdziło, że sama to zaaranżowała. Prześladowca aktorki został zatrzymany i uznany za niepoczytalnego, po czym skierowano go na przymusowe leczenie.
"Zostałam porwana i przetrzymywana przez nieobliczalnego schizofrenika paranoidalnego z tendencją do morderstw... Był oczywiście pomysł oprawcy, żebym spłodziła mu Chrystusa. Jestem drobna, ale silna, szczególnie psychicznie. Gdybym nie dała sobie rady? To co by było? Wolałabym nie żyć, bo i taki plan też miał!" - napisała kilka lat później na swoim profilu.
Ostatecznie jej małżeństwo z Marcinem Miazgą nie przetrwało. W 2013 roku wyjechała do Kanady, gdzie poznała młodszego o 12 lat młodszym od niej o 12 lat Sebastiana Błaszczaka. Mężczyzna zostawił dla niej żonę z dwójką dzieci. Były mąż nie krył swojego oburzenia.
"Ada jest osobą kompletnie oderwaną od rzeczywistości. Myślałem, że wspólnie się zestarzejemy. Zapewniała mnie o tym wielokrotnie. A ona przywiozła sobie kochanka. Raz mówi o nim mój synek, innym razem mąż" - mówił Marcin Miazga tygodnikowi "Na Żywo". Ona odpowiadała, że ich małżeństwo skończyło się już dawno. "Za małżeństwo, w którym tkwiłam 19 lat, zapłaciłam bardzo wysoką cenę. Na szczęście udało mi się uwolnić od tego przestępcy!" - wyznała.
Przez rozwód z Miazgą pogorszyły się jej relacje z córką. Chociaż Michalina jest owocem ze związku Biedrzyńskiej z pierwszym mężem, to dziewczyna miała bardzo bliską relację z ojczymem. Traktowała go jak biologicznego ojca. Po rozwodzie obwiniała matkę o rozpad rodziny. Michalina wyprowadziła się nawet od matki do ojczyma.
Wszystko zmieniło się, kiedy Biedrzyńska w lipcu 2014 roku trafiła do szpitala z podejrzeniem raka mózgu. Guz okazał się niezłośliwy, a wydarzenie pojednało mamę z córką. W czasie choroby aktorkę wspierali mama, córka i ukochany, którzy byli przy niej przez cały czas.
"Miałam żyć jeszcze od trzech tygodni do trzech miesięcy. Tyle przy pierwszej diagnozie obiecał mi lekarz" - wyznała. Pierwsza operacja na otwartym mózgu, niestety, niewiele dała. "Mój intruz powiększył się po zabiegu. Wszystko powróciło" - opowiadała w wywiadzie. Kiedy została skierowana na drugą operację, była pewna, że nie przeżyje.
Adrianna Biedrzyńska doskonale pamięta, jak po operacji usunięcia guza czekała na wiadomość, jak długo jeszcze pożyje. Wspomina, że to były najgorsze dwie godziny jej życia. "Czekanie na diagnozę to koszmar! Byłam dziwnie spokojna, wypruta z emocji" - twierdzi. Dziś wspomina, że po wybudzeniu z narkozy od razu pomyślała, że oto narodziła się po raz drugi. Odtwórczyni roli Małgorzaty w "Barwach szczęścia" wie, że - choć wymknęła się śmierci - musi bardzo uważać na siebie i regularnie się badać. Aktorka zdaje sobie sprawę, że rak to choroba, która lubi wracać.
Na szczęście nowotwór, który przed laty ją zaatakował, nie był złośliwy. "Po intruzie, który odwiedził moją łepetynę i zagnieździł się w niej nieproszony, nie ma śladu. Żyję!" - napisała w mediach społecznościowych z okazji 5. rocznicy pokonania raka. Każdego roku w październiku - tuż po kolejnych rocznicach pokonania raka - Adrianna Biedrzyńska odwiedza swojego onkologa i pod jego okiem przechodzi szereg badań.
Od tamtej pory aktorka apeluje do swoich fanów, aby nie bali się wizyt u lekarzy. "Przy jakimkolwiek niepokoju, że coś dzieje się w wami niedobrego, błagam, badajcie się. W odpowiednim momencie można, jak się okazuje, zutylizować każdego potwora" - napisała niedawno na Instagramie, wspominając swoją walkę z rakiem. Na szczęście dzisiaj życie aktorki się uspokoiło. Od kilku lat można ją zobaczyć m.in. w "Barwach szczęścia".