"Baron24": Co się stało ze skarbem ukrytym na stacji?

Pojawienie się na stacji BarON24 Helmuta von Lau (Zbigniew Paterak), który odkrył, że jego dziadek ukrył tutaj przed laty coś niezwykle kosztownego, sprawi, iż Mirek przypomni sobie o tajemnym przejściu, o jakim na łożu śmierci opowiedział mu ojciec.

- Jeśli skarb jest gdziekolwiek, to tylko tutaj - zawyrokuje Mirek, kiedy razem z Matim (Michał Meyer) zorientują się, że sprowadzony do Gródka przez Staszka (Wojciech Mecwaldowski) Helmut zamierza zrujnować jego stację w poszukiwaniu skarbu.

Okaże się, że w okolicy cały czas ludzie wykopują garnki ze złotymi monetami, więc niewykluczone, iż również Mirkowi uda się odnaleźć skarb, skoro - jak twierdzi Helmut - znajduje się on na należącym do niego terenie.

- Też mi się coś od życia należy! - powie Baron prowadząc Matiego do potajemnych drzwi, za którymi - co do tego Mirek nie będzie miał żadnych wątpliwości - czekać ma na niego ukryta w czasie wojny fortuna!

Niestety, Mirek przeżyje szok, kiedy zamiast skarbu zastanie za drzwiczkami prowadzącymi do legendarnego przejścia... żula (Krzysztof Kamiński) raczącego się winem.

- Od lat tu przychodzimy, żeby się napić. Ciepło, przytulnie, nie wieje - usłyszy Baron, gdy poprosi żula o wyjaśnienia.

Żul zdradzi też, że jeszcze za życia ojca Mirka - w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku - on i kilku jego kolegów odkryli, iż w pozostałej po posterunku żandarmerii zabudowie znajduje się ogromna kolekcja różnego rodzaju alkoholi. Dziś pozostały już po niej jedynie puste butelki... Gdyby wciąż były pełne, kłopoty finansowe Mirka definitywnie by się skończyły, bo każda z butelek wina warta była prawdziwą fortunę!

Jak z tym, że miejscowi żule przepili kilkaset tysięcy euro, poradzą sobie Baron i Helmut?

Na dwa premierowe odcinki "Barona24" Dwójka zaprasza już dziś o godzinie 20.40 i 21.05.